wtorek, 14 sierpnia 2012

?suoires os yhW || Why so serious?






 
 Five... Four... Three... Two... One... 
BOOM! Just kidding!










Olivia Thalia Tatiana Lebiediew, aka Joker.
175 centymetrów i 55 kilogramów czystego absurdu. ☻
☺ Urodzona 23 listopada, ma za sobą dwadzieścia jeden jesieni życia. ☺
☻ Studentka I roku biologii, dorabia sobie jako instruktorka fitness w centrum Londynu. ☻

 Let's put a smile on that face!  

 Dawno, dawno temu, za parkiem przy monopolowym, w szpitalu o żółtych ścianach, przyszło na świat prześliczne dziewczę. Jej matka, Marika, była Rosjanką, imigrantką, która wydostawszy się z Moskwy, wyruszyła w wielki świat. Londyn był miastem z jej marzeń, wierzyła, że spotka tu miłość swojego życia. Wspaniałego mężczyznę o złotym sercu, bujnej czuprynie i pięknym akcencie!

Trochę się przeliczyła, bo jej książę z bajki okazał się facetem z postępującą łysiną, kredytem, żoną i dwójką dzieci na karku. I nie miał akcentu. Nie chciał porzucać spokojnego życia dla jasnowłosej kobiety, więc ta, przekuta sztyletem brutalnej prawdy, zmusiła go do wysyłania pieniędzy na córkę, inaczej gotów byłaby zrobić mu piekło z życia. Postanowiła samodzielnie wychowywać córkę, której nadała na imię Oliwia.
Życiu tej dziewczyny daleko było do sielanki. Odkąd pamiętała mieszkała z matką na obrzeżach Londynu, w dzielnicy pełnej imigrantów. Na wpół wychowywała ją matka, na wpół ulica i sąsiadki, bo Marika musiała pracować by móc spłacać czynsz za małe mieszkanko i mieć co włożyć do gara. Olivia nie narzekała jakoś na biedę. Jasne, nie mogła sobie kupować drogich rzeczy, jakimi chwaliły się koleżanki w szkołach, ale jakoś sobie bez nich radziła. Biegała całymi dniami po ulicach, w ubraniach po córce sąsiadki, i psociła się każdemu, jak to urwis. Ludzie z dzielnicy byli dla niej wielką rodziną, choć czasami nie do końca przez nią zrozumianą - roiło się od Chińczyków, Polaków, Rusków (tych rozumiała), Szwedów, Niemców i kij wie czego jeszcze. Najbardziej Olivia lubiła przebywać z Camille - rodowita Brytyjka należała do tej grupy osób, przy których nie można się było nudzić.


Trzeba wam jednak wiedzieć, że dopiero jako nastolatka dziewczyna zaczęła zachodzić ludziom za skórę. To w tym okresie przylgnął do niej pseudonim Joker, który tak przypadł jej do gustu, że niemal zastąpiła nim imię. Była jeszcze wtedy brunetką, co okropnie jej przeszkadzało, bo nie przepadała za zlewaniem się z tłumem. Ogółem nie przepadała za robieniem tła dla znajomych, co miało często miejsce, bo dziewczę w tamtym czasie było dość głupie naiwne. Wspierana przez cudowną Cam i znajomego Nicolaia, przeszła jedną wielką metamorfozę. Nie tylko zewnętrzną, nie mogła poprzestać na pofarbowaniu włosów i zmianie w stylu ubierania, by się odrodzić. Jak Feniks postanowiła spalić wszystko - w tym swoje dawne zachowanie. Nie udało jej się co prawda wyzbyć ciągłego  


żartowania i kpienia z ludzi, ale bardziej zaakceptowała samą siebie. W sumie to obdarzyła siebie bezgraniczną miłością, co miejscami przekracza granicę normalności...no ale cicho. Poza tym, zauważyła, że nieźle radzi sobie z biologią. Więcej niż nieźle, naprawdę lubiła ten przedmiot! To wtedy postanowiła, że z nim zwiąże w jakiś sposób swoje życie. Myślała o medycynie, ale szybko porzuciła ten pomysł, stwierdzając, że to była najdziwniejsza myśl jaką kiedykolwiek miała. Serio. Zwłaszcza, że z innych przedmiotów jest dość, żeby nie powiedzieć beznadziejna, słaba. Geografia u niej leży i kwiczy, prosząc, aby ją dobić. Pytanie ją o stolice jakiegoś kraju to czysta abstrakcja. A jak powiecie fiord, to zrobi oczy jak monety i spyta, co to takiego i z czym to się je. Ciągnąc jednak dalej tą żałosną historię jej krótkiego życia - była zakochana tylko raz i od tamtego czasu ma bardzo mało zaufania do płci brzydkiej. Powiedziałabym wręcz, że z powodu Josha, Joker zostanie starą panną ze stadem kotów. Bo Josh był narkomanem. Pierwszym, z jakim miała styczność. Wiele razy starała się mu pomóc, był nawet na odwyku, z którego wrócił, błagając ją na kolanach o wybaczenie. A głupia dziewczyna miała miękkie serce, to przebaczyła. Już więcej tego nie zrobi. Chłopak zmarł z przedawkowania, zostawiając ją z poczuciem tego, że nie mogła nic zrobić. Nie mogła mu nawet pomóc. Udało jej się pogodzić z tym wszystkim tylko dzięki Cam. Matkę powiadomiła o tym, że wybiera się na biologię, przy śniadaniu. Marika nie potrafiła jednak zrozumieć wyboru córki. Zawsze chciała by ta studiowała prawo, co wydawało się śmieszne Olivii. Ona? Wyobrażacie sobie Joker adwokata?! Nie. Słysząc, że nie będzie miała po biologii żadnej pracy, nie mogła przytrzymać języka za zębami i ze swoim naturalnie szerokim uśmiechem, odparła "Trudno! Jeżeli nie będę mieć pracy, to najwyżej zostanę prostytutką!" Pierwszy raz zdarzyło jej się uchylać przed drewnianą łyżką, choć zapewne nie ostatni. Niecały miesiąc później zamieszkała już w akademiku (nie stać ją na własne mieszkanie), siejąc paniczny lęk wśród swoich zwyczajnych sąsiadów. Została instruktorką fitnessu dzięki szybkiemu kursowi i teraz wyciska niebotyczne sumy z portfeli osób ze swoich trzech grup: matek w ciąży, osób młodszych, mniej więcej w jej wieku, i grupy kobiet w przedziale 35-70 lat. Te ostatnie notorycznie próbują umówić ją z męskimi członkami swoich rodzin, ale dzielna Joker, która uważana jest za chodzącą sympatię w pracy, broni przed takimi randkami w ciemno!

See, madness, as you know, is like gravity. All it takes is a little push...

"- Twoje ubrania są zbyt krzykliwe.

- Tak, a co krzyczą?

- ...Uciekłam z psychiatryka!"



Jak jest, każdy widzi. Rude kłaki, układające się w fale, ciemnoniebieskie oczy, aż proszące się o kłopoty i prosty nosek. Ogółem jest uważana za dość ładną pannicę, choć sama jakoś nie przywiązuje do tego większej wagi. Ubiera się w bardzo specyficzny sposób, łącząc rzeczy...których nikt normalny nie łączy. Wszystko co ma, kupiła w lumpeksach - Joker, pogromczyni secondhandów! Jest umięśniona, bardzo dba o swoje zdrowie. Biega każdego ranka, potem robi przerwę przy cukierni, żeby popatrzeć i się poślinić, i biegnie dalej. Ambitna i niezależna, nie pozwala sobie wejść na głowę, choć dla przyjaciół jest w stanie zrobić niemal wszystko. Ma swoje fobie i dziwactwa, jak paniczny lęk przed piwnicami i nienawiść do brukselki. Jest postacią pozytywną, bardzo wesołą, choć miewa swoje smutki. Nie płacze przy ludziach, towarzystwo kotów ujdzie. Kiedy inni starają się na pierwszy rzut oka zrobić wrażenie normalnych, ona atakuje na dzień dobry swoją bezpośredniością, szczerością i specyficznym poczuciem humoru. Uwielbia się uśmiechać, ale nie do aparatu. Jak ktoś robi zdjęcie, to ona robi głupią minę. To jest od siebie jak najbardziej zależne. Nie wierzy w trwałe związki, Boga, jednorożce i facetów, którzy mówią jej, że seks nie jest fundamentem związku w ich mniemaniu. Mimo drobnych szaleństw, jest zwyczajną dziewczyną.



If you're good at something, never do it for free.


  • Trochę brzdąka na pianinie i perkusji. Grała tylko u znajomych, nie ma instrumentów w domu.
  • Jej mama jest menadżerką w popularnym klubie w centrum Londynu - jedyny klub, do jakiego Joker nie chodzi.
  • Nie jest uzależniona od słodyczy. Woli owoce, choć nie pogardzi czasem czekoladą.
  • Kocha kawę. ♥
  • Ma kotka -Karmelka. Trzyma go trochę nielegalnie, ale nikt nic nie wie!
  • Ma powieszony w pokoju worek treningowy, w który bije jak się zdenerwuje.
  • Uważa, ze desperacja ma swój zapach. To ten, który otacza kobietę, która wypsikała się 5 rodzajami perfum.
  • Zna parę języków: rosyjski, naturalnie angielski (nie słychać u niej obcego akcentu), polski, czeski, francuski i trochę niemieckiego, choć ten ostatni jest jej najmniej lubianym.



______________
[To pierwszy raz, gdy jestem na blogu grupowym, więc mam nadzieję, że karta jakoś wygląda. Nie przywykłam do pisanie czegoś takiego ^^" Opierałam się trochę na tym, jak wyglądają inne karty.
Ta ładna panienka to Ebba Zingmark.
Nie bardzo jeszcze rozumiem o co chodzi w blogach grupowych, ale bardzo szybko się uczę! :3

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Forgive my thoughts when I'm asleep




Bianca De Luca

     Idziesz jedną z londyńskich ulic.Tłum jest przeogromny, a Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak samotnie się czujesz, kiedy tak ciągniesz za sobą ogromną, soczyście zieloną walizkę i za Twojego jedynego przewodnika służy gps w telefonie. Mijasz setki, tysiące nieznajomych twarzy, których nawet nie zapamiętujesz. I nie chcesz tego robić, bo i po co? Już nigdy się nie spotkacie, a i wątpliwe, aby ta znajomość przetrwała próbę czasu. Jak wszystkie inne. Ale się tym nie przejmujesz, bo i po co? Dobrze Ci samej sobie. Nie musisz się martwić o nikogo, nie boisz się, że ktoś Ciebie zrani, albo że złamie Ci serce. To Ty je łamiesz. To Ty najpierw okręcasz sobie wokół palca, wykorzystujesz, by potem rzucić w kąt, jak niepotrzebną lalkę, którą dostałaś na siódme urodziny. Taka rekompensata za wieczne nieobecności na szkolnych przedstawieniach, spóźnieniach podczas odbioru ze szkoły. Kiedyś to Ciebie traktowali jak niepotrzebny balast. Role się odwróciły; i chwała niebiosom.
     Wchodzisz do badziewnie klimatycznej kawiarni, w której pełno zakochanych i przesłodzonych par. Śmiejesz się w twarz zazdrosnym dziewczynom, które nachalnie zaznaczają swoje terytorium. Gdybyś chciała, byliby na Twoje skinienie. Tylko Ty nie chcesz. Odchodzisz jak najdalej od nich wszystkich, by w końcu usiąść na wolnym krześle, gdzieś przy oknie.
Zapalasz papierosa i masz gdzieś, że komuś to przeszkadza. Z torby wyciągasz niewielki notatnik, dziennik z zakładką w środku. Nie musisz kartkować; po co marnować tyle czasu. Twojego cennego i wiecznie niewystarczającego czasu, trzeba nadmienić.
      W środku znajduje się czarny długopis. Zawsze uważałaś, że ten kolor wygląda bardziej schludnie od niebieskiego. I zaczynasz zapełniać kolejne kartki dziennika, co jakiś czas popalając w zamyśleniu. Opisujesz miejsce, w którym jesteś, to że właśnie zmieniłaś fryzurę i Twoje włosy znowu mają barwę naturalnej gorzkiej czekolady. Pozbyłaś się również kolorowych soczewek. I teraz każdy może podziwiać Twoje duże , orzechowe oczy. Paznokcie pomalowane na krwistoczerwony kolor  idealnie kontrastują ze skórą opaloną lekko italijskim słońcem. Zdajesz sobie sprawę z tego, jak się wyróżniasz wśród tłumu. Samotna, zamyślona i skupiona na notowaniu. I te obcasy, przez które górujesz nad większą częścią  Londynu. Jednak kiedy je zdejmiesz...Jesteś pospolita. Zwyczajna. Nie chcesz taka być. Pragniesz, aby każdy Ciebie zapamiętał. Na zawsze.
            W końcu kończysz. Zamykasz pamiętnik, przewiązujesz go rzemykiem, ówcześnie zaznaczając ostatni fragment zakładką i długopisem. Nawet nie zauważasz momentu, w którym kelner przynosi Ci kawę. Espresso. Prychasz pod nosem. Tego nawet podmianką nazwać nie możesz, ale przemilczasz. Potrzebujesz kofeiny bardziej, niż Ci turyści zdjęcia pod Big Benem.. Widząc te zakochane pary aż Ci się na mdłości zbiera, kiedy w myślach wypowiadasz zakazane słowo na "M". Tego czegoś nie ma. To tylko zabawa, gra hormonów i przysadki mózgowej. Nic więcej.
             Zostawiasz na stoliku zapłatę z napiwkiem. Tylko dlatego, bo kelner wydał Ci się przystojny. I wstajesz, potrącając walizką jakiegoś mężczyznę. Nawet nie przepraszasz, tylko przy akompaniamencie stukotu obcasów opuszczasz lokal. I idziesz w stronę swojego nowego domu.
      Zatrzymujesz się przed niewielką kamienicą. Idziesz na ostatnie piętro mrucząc pod coś pod nosem. Wszyscy zerkają na Ciebie zainteresowani.  Nie chcesz współlokatora. Tylko swoją własną, prywatną przestrzeń. Taką izolatkę. Siadasz na łóżku i patrzysz na gołe ściany. Zachciało Ci się wymiany w środku studiów. Zapalasz ponownie papierosa. Podchodzisz do okna i rozglądasz się dookoła.
      - Ciao, Italia. Welcome ,London - mruczysz do siebie.


☮ Bianca De Luca ☮
   Studentka Dziennikarstwa ☮ Lat 22
 Włoszka na wymianie studenckiej ☮ Barmanka i kelnerka w nocnym klubie
☮Mieszka sama w mieszkaniu znajdującym się w centrum miasta.

Powiązania | Album | Kartki z pamiętnika
Od autorki:
Wizerunku użyczyła Nina Dobrev ( Jak dobrze, że ma taką postać jak Katherine *__* ). Tytuł i ścieżka dźwiękowa autorstwa Hurts.
Na wątki odpisuje tylko sobie znanej odległości. Karta jest także wykorzystana na innym blogu. Zapraszam do wątków jak i powiązań.

środa, 8 sierpnia 2012

To co mija to już Twoja własna strata.



Nathaniel 'Nate' Parker
dwadzieścia trzy lata
DJ || fotomodel || tancerz
wynajmuje mieszkanie na przedmieściach Londynu

Siedemnastego kwietnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego dziewiątego roku w Londynie przyszedł na świat potomek państwa Parker – Nathaniel. Brytyjczyk z krwi i kości. Pierworodny bogatego biznesmena i nauczycielki historii. Od najmłodszych lat tańczył przed lustrem i naśladował ruchy tancerzy, których widział w różnych teledyskach. Pokochał to, a najbardziej spodobał mu się streetdance. Od piętnastego roku życia tańczy w ekipie streetdancowej - Diversity. Wtedy też zaczął znikać z domu, chodzić na różnego typu nielegalne imprezy, ćpać, pić alkohol, palić papierosy, ciągle stawiać się swoim rodzicom. Zarabiał sam na siebie, bo nie chciał pieniędzy swojego ojca. W tym samym roku zaczął „bawić się” w DJ'a, a od osiemnastego roku pracuje w tym zawodzie w klubie Loca. Pięć lat temu na jego ciele zaczęły pojawiać się tatuaże, których jest coraz więcej. Nate jest także fotomodelem. Brał udział w wielu sesjach zdjęciowych. Od dwudziestego roku życia wynajmuje mieszkanie na przedmieściach Londynu i od tego momentu odciął się całkowicie od rodziny.


Sto osiemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Szczupła sylwetka. Niespecjalnie wyrzeźbione mięśnie. Tatuaże rozmieszczone na różnych częściach ciała. Wiecznie blady. Mały tunel w lewym uchu. Czarne włosy, które codziennie wydają się być innej długości i zawsze inaczej ułożone – wiąże się to z tym, że nie przywiązuje on do tego uwagi. Wpadające w pamięć rysy twarzy. Ciemne brwi. Niżej oczy, błękitne, z których można odczytać wszystkie jego uczucia. Często wyglądają na przećpane lub przepite. Między nimi znajduje się nos, trochę krzywy, bo kiedyś był złamany. Jeszcze niżej znajdują się różowe, w miarę pełne usta, które często układają się w uśmiech. Co nosi na sobie? Koszulki z różnymi nadrukami. Poprzecierane jeansy. Luźne bluzy. Stare, wygodne trampki. Od czasu do czasu jakiś bardziej elegancki ubiór. Jeansowe kurtki. Właściwie to często można zobaczyć go bez górnej
Według jednych przystojny, według drugich nie. Nie jest powiedziany, że każdy się za nim ogląda, ale niektóre osoby przyciąga do siebie właśnie dzięki swojemu wyglądowi.


Pewny siebie samouk. Zadowolony z życia, którego nigdy by nie zmienił. Momentami nieśmiały. Czasami wybucha. Potrzeba wiele wspólnych chwil, aby Nate się do kogoś przywiązał. Ciężko zdobyć jego zaufanie. Skryty w sobie. Nie lubi mówić o rodzinie, bo tak naprawdę od piętnastego roku życia przestała się ona dla niego liczyć. Troskliwy, opiekuńczy. Łamie żeńskie i męskie serca (tak, jest biseksualny). Niestały w uczuciach. Często zawodzi innych. Tak naprawdę nigdy nie kochał. Nienawidzi krytyki. Bywa sarkastyczny. Zależy mu tylko na tańcu. Potrafi ukryć prawdziwe uczucia pod maską szczęścia. Zresztą ciągle wydaje się, jakby z dnia na dzień Nate był innym człowiekiem – wpływają na to różnego typu używki. Nigdy nie odmówi dobrego alkoholu, papierosów czy też amfetaminy. Bardzo często kłamie, więc już teraz nikt nie może być pewnym czy mówi prawdę czy też nie. W tańcu dąży do doskonałości. Nie poddaje się. Chamski. Wredny. Opryskliwy. Często używa wulgaryzmów i przekleństw. Ponosi go, przez co oberwała w twarz już niejeden człowiek – ale nigdy nie uderzył kobiety.
Nathaniel nie jest typem osoby lubianej przez szersze grono ludzi. Jaki on może być wobec Ciebie? Nie dowiesz się, dopóki nie sprawdzisz.


Uzależniony od papierosów i amfetaminy. Gdy chce, aby ktoś nie wiedział o czym mówi, zaczyna używać języka niemieckiego lub hiszpańskiego. Lubi, gdy ktoś robi mu zdjęcia. Chodzi na różnego typu imprezy – nieważne czy legalne, czy też nie. Tańcząc zapomina o Bożym świecie. Każdego ranka biega po parku.

powiązania x wspomnienia

[W tytule fragment piosenki Żyj zespołu Enej. Wizerunek Ashley Stymest. Zdjęcia pochodzą z tumblr.
Karta nie jest jeszcze dopracowana w stu procentach. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś chętny do wątków z Nathanielem. Oczywiście wątkom i powiązaniom mówię stanowcze tak.
Let's go! :)] 

Uprawiam chaotyczny gwałt na Twoich emocjach


     Istnieją takie osoby, których opis należy skrócić do jednego tylko słowa — dziwak. Takową istotą bez wątpienia jest panienka Nightray, co nie zmienia jednak faktu, iż w jej przypadku powinniśmy sobie co nieco wyjaśnić, łącznie z tym, że niezależnie od własnych wybryków, nadal ma swój urok osobisty i uwielbienie innych.
     Rodzice zawsze mówili jej, że świat powitała późnym wieczorem, jedenastego listopada w rodzinnym Chesterfield, aktualnie niemal dwadzieścia lat temu. Ona sama krzyku swego i matki nie pamięta, ale trzyma się mocno tej wiadomości, podobnie jak i tego, że jest Sharon Vincentiną, nie żadną Anną Marią.
     Może jako dziecko była tą chłopczycą i wpadała w bójki, sporadycznie pozostając z kimś na wysokości kłótni niźli zadawania sobie ran cielesnych, może i nie uczyła się za dobrze, może wcale do najpiękniejszych nie należała. Bo tak było. Południowe Chesterfield znało ją z tego, że ulicami brytyjskiego miasta przechadzała się z trzema psami tej samej rasy u boku, potrafiła obronić się przed napaścią, a jak już spieprzała, to się za nią kurzyło tak, że koniec końców ewentualny rzezimieszek został zaślepiony z kuli szarego, szczypiącego oczy pyłu. Raz na tydzień wsiadała do samochodu wuja i ten zawoził ją nie wiadomo gdzie; efektem jednak był późniejszy, co najmniej dwudniowy, nadzwyczaj szeroki uśmiech Sharon.
     Lubi jeść słodycze (co robi prawie w każdej chwili) i lubi, kiedy ktoś irytuje się jej towarzystwem; zresztą, o ile tak się da, bo mało kto tak naprawdę zwyczajnie za nią nie przepada. Łamaga, to też. Uwielbia gry zespołowe, które na złość urządza na terenie Uniwersytetu. Czego mogą dotyczyć? Różnych rzeczy, od durnych liścików z nakazami zaczynając, przez zakopywanie kapsuły czasu, na idiotycznym wyścigu do ciastek kończąc. Jest najprawdopodobniej infantylna i mentalnie ruda, ale w ten sposób, że trudno jest się zorientować. Tym bardziej, że wszyscy jako tako ją znoszą, niektórzy nawet popadają w skrajność — na palcach jednej ręki możemy policzyć jej potencjalnych wrogów, natomiast na zliczenie przyjaciół, czy też ludzi zwyczajnie w niej zauroczonych potrzebujemy chyba po jednej ręce wszystkich obywateli Niemczech. Dosłownie, bo zanim trafiła do Londynu, opuściła Chesterfield po to, aby pozwiedzać Grecję, Włochy oraz Francję. Oj, ilu już mężczyznom serce złamała...

     Relacje z płcią przeciwną? Trudne do opisania, może od tego niepodważalnego faktu zacznijmy. Po pierwsze, nasza kochana Shar potrafi zauroczyć się w chłopaku akurat koło niej przechodzącym, ale równocześnie żadnego do siebie nie dopuszcza. Dlaczego? Jest nieśmiała, cholernie nieśmiała. Rumieniec wstępuje na jej twarzyczkę zawsze, kiedy ląduje w jakiejś dziwnej pozycji, a jeśli rzucisz dwuznaczną uwagą, najprawdopodobniej dalej masz z górki, bo czytasz z niej jak z otwartej księgi. Taka jest, a dziecięce zaglądanie pod spódniczki sprzed lat było często powodem do bójek i jej nagłych furii, z których większość ją zna.
     Niewysoka? Żartujesz. Ma metr siedemdziesiąt osiem i ubolewa nad tym strasznie. Tym bardziej, że jest szczuplutka, mimo dość wydatnych kształtów. Zawsze chciała być typowo drobna, niska i krucha. Ale coś nie wyszło i jest, jaka jest. Drobna acz wysoka, co uważa za wadę. Czego najbardziej nie lubi? Włosów. Długich, jasnobrązowych kosmyków, kurtyną opadających na jej chudziutkie ramiona i pokaźny biust. Są zadbane i gęste, ale tak przy tym niesforne, że czego by Sharon nie robiła — od koków zaczynając, na francuzach oraz kłosach kończąc — zawsze coś przysłania jej sztormowe oczy. Poza tym zawsze się kołtunią, niezależnie od fryzury, z jaką przez cały dzień chodziła. Jak się ubiera? Chyba normalnie. W zależności od nastroju i okazji, mogą to być kwieciste, krótkie spódniczki i półbuty, lub skórzane, obcisłe spodnie wraz z ciężkimi glanami. Z reguły jednak miesza to wszystko, z wielką chęcią dodając do wyniku jeszcze jakieś zabawne motywy z kreskówek, komiksów czy filmów.
     Kim jest? Jest sobą. Jest artystką z setką szalonych pomysłów na sekundę. Jest kobietą nie tyle, co niedoświadczoną, a po prostu uroczo niewinną. Może omotać Cię wokoło małego palca, ale nie wykorzystuje tego faktu. Nie ma do tego powodów. Dla niej ważne jest płótno, żywe kolory farb i odpowiedni model bądź widok. Plus minus jej skarb, chevrolet impala 1967, który odziedziczyła po wuju.

11.11, lat niespełna dwadzieścia || Chesterfield || malarstwo || barmanka || własne, małe mieszkanie na obrzeżach || kochana dziwaczka || nieświadoma własnego uroku || niesamowity metabolizm || chudy łakomczuszek || spec od hellenistyki || maszynka od jedzenia Fobosa
wleje Ci do gęby ouzo i złamie serce, więc spierdalaj


Uchwycone | Pamięta | Kojarzy | Wie


[Dzień dobry. Wreszcie chyba udało mi się stworzyć taką postać, jaką chciałam.
Karta, szczerze powiem, napisana na kolanie w niewiele ponad kwadrans. Kilka faktów się ze sobą nie łączy, ale tak ma być, choćby z tymi jej psami i spieprzaniem. Takie tam, żeby uwzględnić, że jest dziwna.
Nie lubię, kiedy ktoś mnie omija. Naprawdę. Jednocześnie jednak uprzedzam, ze moje rozpoczęcia mogą być tandetne, głupie albo nudne, ale zazwyczaj staram się już w drugim komentarzu to jakoś rozbudować.
Moje pomysły są z koziej rzyci wyciągnięte, więc wolę raczej Was prosić o idee. Serio.
Pomijam. Rzadko, ale pomijam. Zawsze jednak wracam, ale mam tez pamięć jak złota rybka, wiec już po jednym dniu proszę się upominać.
Zdjęcia z tumblr.
Tyle wiem.]

Nal barabwa, naui pumeuro wa, you're my everything.




       LEE JOON MIN ( 리 준 민) - koreański aktor i model, urodzony 7 lipca 1985 roku w Seulu. Jest znany pod imieniem Lee Min Ho, które zostało jego ogólnym znakiem rozpoznawczym. Obecnie mieszka w Londynie i pracuje w Uniwersytecie Brytyjskim, na Wydziale Nauk Humanistycznych i Społecznych im. Johna Webstera, wykłada muzykologię.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
       BIOGRAFIA
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
      Lee Joon Min pochodzi z przeciętnej rodziny. Jego ojciec z zawodu jest lingwistą, a matka nauczycielką. Ma starszą siostrę, która pracuje jako jego menedżerka.
     Wykazywał zainteresowanie aktorstwem, odkąd skończył jedenaście lat. Często występował w szkolnych przedstawieniach i był członkiem koła teatralnego. Nigdy nie chciał grać głównych ról, ponieważ w jego mniemaniu, to drugoplanowe role odsłaniały najlepszych aktorów, a pierwszoplanowe dawały jedynie rozgłos, niezależnie od umiejętności.
       Swój debiut na ekranie miał w wieku siedemnastu lat. Wystąpił w dramie You're my love jako brat głównej bohaterki. Widzowie polubili jego sympatyczną postać, dzięki czemu zdobył popularność i proponowano mu kolejne role.
       Nie najlepiej wyrażały się o nim gazety; twierdzono, że sława w tak młodym wieku może spowodować problemy z nauką, zniszczyć relacje z rodziną i przyjaciółmi oraz uderzyć do głowy. Lee zignorował wszystkie te opinie, ponieważ mijały się one z prawdą. Ostatecznie, jego nagabywani przez media znajomi, wypowiedzieli się, że ich stosunki z nim nie uległy zmianie, a w życiu szkolnym i prywatnym jest normalnie.
       Drugi raz, w telewizji pojawił się jako pierwszoplanowy bohater dramy Boys Over Flowers, Gu Jun Yin. Początkowo, miała być to jedna seria, acz protesty fanów po emisji, zmusiły ekipę reżyserską do nakręcenia drugiej, opowiadającej w większej części o Gu Jun Yin. W tym samym czasie, Lee borykał się ze studiami, więc wyemitowano ją znacznie później, niż planowano.
       W nieco późniejszym okresie kariery, grywał nie tylko w dramach, ale i reklamach. Będąc już całkiem znanym aktorem, stał się twarzą koreańskiej marki kawy Cantata, a później firmy LG
       Lee Joon Min, chociaż stawał się coraz bardziej sławny, nie zapominał o rodzinie, przyjaciołach i normalnych obowiązkach. Wielu propozycjom odmawiał, aby skupić się na życiu prywatnym, przez co spekulowano kolejny raz, że ma jakieś kłopoty lub z kimś się spotyka. Zmusiło go to do znalezienia jego sztabowi pracowników zarządcy, a mianowicie menedżera. Została nim jego siostra.
       Kiedy w 2010 roku, zagrał główną rolę w pierwszym filmie City Hunter, po raz pierwszy pokazał światu swoje zdolności wokalne, nagrywając piosenkę My Everything. Na spotkaniach z fanami, oficjalnie dotyczących filmu, często był proszony o jej śpiewanie.
       Jak później wyszło na jaw, Lee Joon Min spotykał się z koleżanką z filmu, aktorką również pierwszoplanową - Park Min Young. Oboje nie potwierdzali, jakoby byli parą, dopóki media nie złapały ich na gorącym uczynku, na randce, której nie brakowało czułości.
       Ich rozstanie nastąpiło pod koniec roku 2011 - jak wypisywały gazety - poprzez zdradę Park Min Young, która zaczęła spotykać się z Kim Sang Yungiem. Lee nie skomentował żadnych wypowiedzi. Zdecydował jednak, że na pewien czas zniknie z ekranów, co poskutkowało tym, że kupił dom w Wielkiej Brytanii, a dokładniej w Londynie i przeprowadził się tam, mając zamiar wykorzystać do czegoś tytuł profesorski, o którym nigdy nie mówił.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
       OSOBOWOŚĆ
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
       Lee jest człowiekiem optymistycznie nastawionym do świata. Nie podchodzi do swojej sławy z uczuciem, ale jeśli chodzi o pracę zawsze preferuje profesjonalizm. Jego rodzina oraz znajomi, znają go jako skromnego chłopaka z poczuciem humoru, który nie lubi lenistwa, narzekania i udawania kogoś, kim się nie jest.
       W miłości wierny. Nigdy nie potrafiłby zdradzić drugiej osoby, dlatego też nie potrafi zrozumieć swojej byłej dziewczyny. Zdecydowanie nie ufa płci pięknej, jeśli chodzi o relacje uczuciowe.
       Nawiązuje znajomości dobrze, jednakże nie lubi, kiedy ktoś chce go znać tylko dlatego, że on sam jest znany. I bez tego byłoby mu łatwo. Jest przyjaźnie usposobiony i zazwyczaj zachęca do siebie szerokim uśmiechem. W dodatku, jest godny zaufania, jak i też wiarygodny.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
       DODATKOWE - WYWIAD
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

[...]

     Co lubisz robić, kiedy masz trochę luzu?
     Hm, w wolnym czasie, zazwyczaj czytam książki i bawię się z przyjaciółmi.
     Są swobodni w Twoim towarzystwie?
     Oczywiście. Czułbym się źle, gdyby ktoś z nich poprosił mnie kiedyś o autograf.
     Nie lubisz zachwytu swoją osobą?
     Cóż, to miłe, jednak przeskakiwanie barierek porządkowych, to już wariactwo.
     Jakbyś się czuł, nie będąc już sławnym?
     Normalnie. Miałbym to, czego potrzebuję - czyli rodzinę i przyjaciół. Miłość? Jeśli się trafi i jeśli będę wiedział, że mogę się w pełni oddać uczuciowo.
     Co do miłości...
     Nie chcę rozmawiać o Park, jeśli do tego zmierzałoby pytanie.
     No to z innej beczki... Czy praca aktora sprawia, że zaniedbujesz hobby? Masz w ogóle jakieś?
     No pewnie. Jednym z największych jest piłka nożna. Ze znajomymi robimy sobie takie niewielkie meczyki. Nie to, co wykwalifikowana jedenastka, ale zawsze coś. Cóż, jeśli chodzi o resztę moich zainteresowań... Od czasu do czasu bawię się w informatyka, kucharza lub fizyka.
     Wszyscy Twoi początkujący fani są ciekawi... Dlaczego "Lee Min Ho"?
     Kiedy zaczynałem karierę, błędnie napisano w gazecie moje nazwisko i tak już zostało. Brzmi ładniej, niż Lee Joon Min.
     Będąc w temacie... Koreańczycy posługują się drugim imieniem, czy to, co stoi na drugim miejscu, to nazwisko? Wybacz ignorancję, ale jako Europejka, jestem bardzo ciekawa.
     Lee to, rzecz jasna, imię. A w moim przypadku, na przykład, "Joon Min" to nazwisko. Nie stosujemy myślników, czy innych tego typu znaków, ponieważ mamy zasadę, że piszemy oddzielnie.
     No i w końcu rozumiem. Dziękuję. Kolejne pytanie, acz tym razem z tych od fanów, które zadają na naszej stronie: Czy masz na coś alergię?
     Cytrusy.
     Następne: Jakie znasz języki?
     Nie wliczając koreańskiego i angielskiego: japoński, francuski. Kształcę również włoski.
     Kiedy nie umiałbyś znaleźć odpowiedniej dziewczyny, potrafiłbyś być gejem?
     Owszem. Właściwie, sądzę, że mógłbym mieć orientację biseksualną. Nie przeczę, że bardziej pociągają mnie kobiety, jednak w mężczyznach jest coś niesamowicie czarującego. Kiedyś, kiedy zobaczyłem uśmiech jednego z hollywoodzkich aktorów... westchnąłem do siebie z zauroczenia.
     Lee Joon Min, kochasz mnie?
     Kocham. (chichot)
     Kto jest Twoim najlepszym przyjacielem?
     Kim Sang Bum.

[...]




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam! Historia postaci, poza niektórymi nazwami filmów czy dram, została wykreowana w pełni przeze mnie. Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie, Lee nie jest "Panem Gwiazdą", myślę, że karta to wyjaśniła. No cóż, jest dosyć obszerna, ale starałem się, by nie była nudna. Na wątki i tak dalej, jestem jak najbardziej chętny. Nie bójcie się Lee, ani mnie też. :)

W tytule: "Spójrz na mnie, chodź w me ramiona, jesteś dla mnie wszystkim."

Liczę na dobrą, miłą zabawę. :D



sobota, 4 sierpnia 2012

A great man is he who has not lost the heart of a child.

          Jeśli mieszkanie jest odzwierciedleniem charakteru i trybu życia człowieka to jest jak wiecznie nie posłane łóżko. Wymiętoszona pościel zapewniająca, że i tak  niedługo będzie się trzeba położyć z powrotem. Porozrzucane rzeczy, które często zapominają o tym gdzie jest ich właściwe miejsce. Nie zawsze podlane kwiaty, które upominają się o wodę zrzucając uschnięte liście. Odkurzony, puszysty i miły w dotyku dywan, na którym chętniej się siada niż na krześle. Książki ułożone według wielkości na półce.
Zadbane, jak nietknięte, jednak przeczytane nawet kilkakrotnie. Wciągające, zabawne, refleksyjne, naukowe, fantastyczne, które kształtują, wzbogacają i uczą, choć może odczuwa się to dopiero po pewnym czasie. Maskotki, do których chce się przytulić i które nigdy nie pozwolą do końca dorosnąć. Drewniane podłogi przypominające o naturze. Jasne i ciemne ściany jak Yin i Yang, w niektórych miejscach ubrudzone amatorskimi malunkami. Lampy, które niezbyt jaskrawym światłem przyjemnie świecą gdy zapada zmrok. Rupiecia i pamiątki przypominające miejsca, do których chciałoby się lub też nie wrócić. Duże, często otwarte na oścież okna, które poddają się przeciągom. Dobrze uszczelnione, zamknięte na dwa zamki drzwi.

          Jeśli muzyka jest odzwierciedleniem duszy i nastroju to jest jak rock, prawdziwa i z przesłaniem. Melodyjny, liryczny metal. Muzyka klasyczna, która wraz z brzmieniem pianina wyciska łzy. Żywiołowe latino, które z czasem pojawia się coraz rzadziej. Nieznane i mało znane zespoły oraz tzw. klasyka. Śpiew wydobywający z gardła nuty. Gitara, której przy zbyt mocnym naciągnięciu można zerwać strunę. Skrzypce, które jedynie w rękach profesjonalisty potrafią wydobywać piękne dźwięki nie powodując przy tym bólu głowy.

          Jeśli wygląd odzwierciedla stan zdrowia to ma zadbane zęby. Brązowe, podatne na skręty włosy, które z rzadka potrafią się rozdwajać, a nawet rozczwarzać. Niebieskie, roześmiane oczy, nie lubiące patrzeć przez okulary słoneczne. Przy zbyt jaskrawym świetle lekko zaczerwienione, podatne na zapalenie spojówek. Pełne usta wykrzywiające się z całą buzią nader często. Brwi wielokrotnie wędrujące ku górze, bogata mimika twarzy. Przekłute uszy. Po jednym razie na każde. Niezbyt długie paznokcie, które łatwo się łamią. Nie, nie robi z tego tragedii. Wysportowana sylwetka, na której odznaczają się widoczne mięśnie. Ale nie jak u kulturysty. Średni wzrost, który sprawia, że dryblasy patrzą na nią z góry. Dryblasy, które są w jej typie.

Jeśli praca jest odzwierciedleniem marzeń, indywidualnego sposobu postrzegania świata oraz zawiera ogromny wkład czasu poświęconego na jej przygotowanie to dziwnie się realizuje. Lepi zęby. Został jej ostatni rok 2,5 letnich studiów, po których otrzyma licencjat i stanie się protetykiem stomatologicznym. Już teraz przy praktykach zajmuje się (jak to fachowo Wikipedia podaje) odtwarzaniem pierwotnych warunków zgryzowych po utracie zębów naturalnych, lub po ich masywnym uszkodzeniu. Do Anglii przyjechała niedawno na wymianę studencką, ale zastanawia się nad pozostaniem w Londynie. Nie wie o czym marzy, nie wie czego chce, ale żyć z czegoś trzeba. Praca okazuje się dochodowa i nawet nie taka zła. Dzięki niej poznała wielu przesympatycznych, bezzębnych ludzi. Poza tym jest wolontariuszką w zoo, gdzie cieszy się z przebywania w towarzystwie pół dzikich zwierząt z całego świata.

          Jest jak tabula rasa. Czeka na to co przyniesie dzień. Nie planuje przyszłości. Wierzy, że wszystko ma jakiś sens. Małe decyzje powodują wielkie następstwa. Wielkie następstwa kształtują charakter. Jeden charakter wpływa na drugi. Stworzenie pogłębia wiedzę. Wiedza nie musi uszczęśliwić. Czasem wolałoby się jej nie mieć. Można także z niej skorzystać. W zasadzie to powinno się.

Imię i nazwisko: India Ana Floinn
Data ur.: 17.08.92r.
Pochodzenie: Irlandia
Wydział: Techniki dentystyczne

[Witam wszystkich i dziękuję za uwagę. Karta wyszła trochę dziwnie. Mam nadzieję, że nie podałam zbyt wielu informacji i ktokolwiek zechce ją poznać. Jestem chętna na wszelkie wątki, a zwłaszcza na te dłuższe. Indie można spotkać praktycznie wszędzie. Sama też mogę coś zacząć, a z podaniem pomysłu to już w ogóle ;) W tytule cytat Mencius'a, na zdjęciach Elsa Pataky.]

~This is my truth. Tell mi yours.~

Początki są zawsze trudne.


Jego rodzice mieli nadzwyczaj ciekawe poczucie humoru, bowiem jako posiadacze nazwiska Holmes dali swojemu pierworodnemu na imię Sherlock.. Niestety, Microfta nie przewidziano, ponieważ rodzice małego Sherly'ego zginęli  efektownie zanim udało im się spłodzić kolejnego syna i dać mu imię będące dowodem beztroski. W każdym razie Sherly trafił do sierocińca, gdzie spędził lata uciekając przed większymi i silniejszymi łobuzami. Później został wywindowany do mieszkania socjalnego, gdzie dano mu piętnaście dolarów kieszonkowego na tydzień i kazano sobie jakoś radzić.

Taki duży kocur.

Holmes, z wykształcenia nikt, zaczął więc próbować kombinować sobie jakąś robotę, zazwyczaj bez większych sukcesów. Z jakiegoś powodu żadnemu pracodawcy nie odpowiadał wiecznie włóczący się, hałaśliwy niczym koncert dubstepowy pracownik, który nad wyraz uwielbiał spać na biurku, na krześle albo po prostu na podłodze, rozciągając się na sposób przypominający rozlazłego kocura. Dodatkowo Holmes był typem niezwykle nieodpowiedzialnym, spóźnialskim i marudnym, i nie ustawał w próbach zrobienia kariery nie przy biurku, ale pod nim.
(Holmes jak to kocury, lubił się łasić.)
W ciągu kilku lat wywalono go z niemalże setki posad, mniej lub bardziej legalnych i wtedy właśnie Holmes 
(Nikt praktycznie nie zwraca się do niego po imieniu.)
postanowił założyć coś w rodzaju biura informacyjnego, w którym deklarował za odpowiednią kwotę dowiedzieć się absolutnie wszystkiego, niezależnie od kosztów własnych
(A tyłeczek cię nie boli, kiciu?)
byle za odpowiednią kwotę. A jako, że wbrew pozorom był bystry, obrotny i miał oczy z tyłu głowy, szybko stał się naprawdę cenionym informatorem dla zdradzanych żon, porzuconych kochanków, oszukanych dilerów i absolutnie każdego tatałajstwa, które się napatoczyło do jego kawalerki. Udało mu się wypracować nawet naprawdę solidne plecy w postaci wdzięczności co bardziej honorowych mafiozów i całkiem nieźle mu się żyło, dopóki nie przyczepiła się do niego skarbówka.

Drugie dno.

Gdy tylko rząd zaczął interesować się jego niezbyt legalną
(Kto niby ma głowę do podatków?)
działalnością, Holmes natychmiast znalazł sobie posadkę sprawiającą wrażenie legalnej i został czymś w rodzaju sekretarza na uniwersytecie.
(Jego obowiązki polegają na spaniu na biurku, ładnym wyglądaniu i sypianiu z dziekanem.)
Nikt do końca nie wie, czym powinien się zajmować, więc głównie włóczy się po korytarzach i zbiera przeróżne plotki. A nuż mu się kiedyś przydadzą. 

Prywatnie.

Zdecydowanie nie zachowuje się stosownie do swojego wieku, w ogóle nie zachowuje się stosownie do czegokolwiek. Jest szokująco bezpośredni i przyjacielski, potrafi przymilać się do obcych ludzi, jednocześnie  lekceważąc każdego i łażąc swoją drogą. Większość ludzi uważa go albo za wariata, albo za upośledzonego sawanta, i jest w tym stanowczo trochę prawdy. Zazwyczaj wysławia się infantylnie, szybko i z dziecięcą werwą, rzadko jednak słucha odpowiedzi. Nie należy jednak go lekceważyć, jest niepokojąco wścibski i złośliwy.

*
Witam, mam nadzieję, że karta i postać się podoba. Twarz - Christan Bale, przez zdjęciowa. Ostrzegam, Holmes to bardzo specyficzny facet...

piątek, 3 sierpnia 2012

Ty się Serce nie wywyższaj!


Megan Hannah Harris
Urodzona 9 kwietnia 1991 roku w Paryżu.
Studentka Prawa, na drugim roku. W Londynie od 10 lat.
Córeczka tatusia.
Hetero. Wolna.

"Wtedy też świat się nie zatrzymał. Nawet na najkrótszą chwilę. Znowu Bóg niczego nie zauważył..."

I bańka mydlana prysła bezgłośne, a ptaki wciąż śpiewały radośnie za oknem niewielkiej, prywatnej klinki. Czy wiecie, że najwięcej dzieci płodzi się w lecie? Gdy temperatura jest tak wysoka, że ubrania same z siebie znajdują się na podłodze, gdy młodzi wybierają się pod namiot gdzie nie czyha na nich czujne oko nadopiekuńczych rodziców. Zazwyczaj te wakacyjne ciąże nie są spełnieniem marzeń młodych kobiet właściwie dopiero rozpoczynających swe życie, a i ich "mężczyźni" nie pałają zbyt wielkim entuzjazmem widząc dwie kreski na podłóżnym patyczku. Wiele z tych incydentów nigdy nie ujrzy światła dziennego, nigdy nie zrozumie błędów młodości swych "rodziców". Ale ona ujrzała, wczesne kwietniowe słońce, wydała z siebie pierwszy okrzyk, a jak się miało okazać płuca miała dość mocne. Przyszła na świat w Paryżu, jako pierwsze i jedyne dziecko młodej pisarki oraz wschodzącej gwiazdy neurochirurgii. 
Miała wszystko czego dusza zapragnie, a że od małego urodziwa i słodka była z niej bestia szybko podbiła serca nie tylko ojca ale także jego kolegów, sąsiadów i chłopców, z którymi się bawiła. Już na kilkuletnie dziewczę reszta pań patrzyła z zagrożeniem jakby domyślały się jaki diabeł z niej może wyrosnąć. 
W miarę jak rosła przysparzała sobie zarówno wrogów jak i wielbicieli. Już jako jednenastolatka miała za sobą kilka złamanych serc, choć tak naprawdę rozkręcać się zaczęła dopiero w wieku lat piętnastu. Nikt jednak nie narzekał, nie wysyłał listów ze skargą do Świętego Mikołaja aby w tym roku przyniósł jej rózgę. Jakiś czas później dowiedziała się, że do pełni szczęścia brakowało jej szklanki whiskey przed, a papierosa po seksie. Żyła w swej bajce nieświadomie, jak każda księżniczka, rozglądając się za księciem.

"Grzechem było, że we śnie miała usta, których dotykał palcami"

Nie tylko to jak się zachowuje ma wpływ na to, że nie da się przejść obok niej obojętnie. Kroczy, a właściwie zdaje się że płynnie z gracją szkolnym korytarzem z dumnie uniesioną głową. Brązowe włosy okalają jej twarz, sięgają niemal do połowy pleców i często, z kokieteryjnym uśmiechem nawija jednen z kosmyków na smukły palec. Oczy, to jedna z wielu rzeczy, które dostrzega się na początku. Są duże, o kolorze czekolady, w której chce się utonąć. Przyozdobione wachlarzem długich, gęstych rzęs, które gdy tylko przymknie powieki muskają jej kości policzkowe, dość wyraźnie podkreślone, zwłaszcza gdy dziewcze się uśmiecha, a robi to niezwykle często, w słodki, uroczy sposób, byleby tylko kolejnemu mężczyźnie zmiękły kolana. Uwielbia uwodzić, owijać ich sobie wokół zgrabnego paluszka. Dodatkowo jej wyjątkowo urodziwą twarz przyozdabia zgrabny nosek i pełne usta, pociągnięte zazwyczaj cienką warstwą błyszczyka. Schodząc wzrokiem ponieżej jej twarzy ujżeć można piersi dziewczyny, które zdecydowanie do małych nie należą. Mówiąc krótko dziewcze ma czym oddychać. Dalej rysuje się głębokie wcięcie w talii, płaściutki brzuch, długie, zgrabne nogi. Dziewczę jest dumne ze swej figury, której niejedna panna może jej zazdrościć. A zawdzięcza ją głównie gimnastyce - przydatne w łóżku, tak twierdzi- oraz zajęciom z kick boxingu.  Ubiera się kobieco lecz adekwatnie do wieku. Głównie jednak w sukienki od znanych projektantów czy komplety idealnie podkreślające jej figurę. Całość dopełnia delikatny makijaż. I choć mogłoby się zdawać, że wiele czasu poświęca swojemu wyglądowi to tak naprawdę w łazience spędza jedyne 20 do 30 minut. Mierzy równe sto siedemdziesiąt centymetry i waży jedynie 46 kilo.
"Jak wytrwać milczenie Boga?"

Dusza towarzystwa, o ile tylko wstanie właściwą nogą z łóżka i kolejka po nowe buty nie będzie zbyt wielkiej. Osoba nie opuszczająca żadnej imprezy, dumna z tego, że ludzie chcą przebywać tuż obok niej. A ona często traktuje ich w dość bestialski sposób. Są jej ludźmi od "przynieś, zanieś, pozamiataj" a jednak się nie skarżą. Ma jednak kilku prawdziwych przyjaciół, których nie zamierza w żaden sposób wykorzystywać. Sama nie da sobą pomiatać. Piekielnie inteligentna, choć nie można tego stwierdzić na pierwrzy rzut oka. Panna z papierosem w ręku i szklanką dobrego alkoholu, szalejąca na parkiecie co rusz z nowym partnerem. Niektórzy odważnie mogą stwierdzić, że flirt to sens jej życia. Jakaś prawda w tym jest. Nie wyobraża sobie dnia bez słodkiego uśmiechu posłanego w stronę przystojnego mężczyzny. Nie przypomina jednak w niczym rozwiązłej dziwki, a ktoś kto ją tak nazwie może żegnać się z życiem. Idealna towarzyszka do zabaw i żartów, jednak gdy zajdziesz jej za skórę lepiej wiej gdzie pieprz rośnie. Pazurki ma długie i chętnie wbije je w czyjąś skórę raniąc boleśnie. Uparta, cholernie uparta. Jeśli powiedziała "a" to za nic nie zmieni tego na "z". Jest jedną z tych kobiet, które zawsze muszą mieć racje. Z nią nie wygrasz, najlepiej od razu zamachaj jej przed nosem białą flagą.Nieustannie się wiercąca, nie potrafi usiedzieć na miejscu spokojnie przez pięć minut. Prawdziwa udręka wykładowców, jednak nikt nie stwierdził u niej ADHD. Gdzie ona tam nie ma spokoju. Jeśli nic się nie dzieje, poczekaj chwilę a zaraz rozkręci imprezę. Nienawidzi ciszy, nawet podczas testów musi palnąć coś głupiego, gdy wszyscy potulnie, cichutko skrobią na swoich kartkach. Do bólu szczera, nienawidząca kłamstwa, wulkan energii. Nigdy nie była i nie będzie punktualna. Okropna bałaganiara. Często egoistka, bywa, że nie obchodzą ją uczucia innych. Cała ona.

"Boże, pomóż mi być ta­kim człowiekiem, za ja­kiego bie­rze mnie mój pies. "

Jest ona wyjątkowo energiczną osobą, nie potrafi spokojnie siedzieć bezczynnie dlatego swój wolny czas przełożyła na sport. Jak nie gimnastyka to kick boxing, innym razem biega. Czasami zdarza jej się obejrzeć mecze Ligi Hiszpańskiej. Jest uczulona na pyłki traw, dlatego nienawidzi wiosny.  Nigdy nie przeczytała żadne książki napisanej przez jej matkę, choć w kilku autorka zawarła postać wzorowaną na osobie jej córki. Panicznie boi się żab i robaków. Ma psa, a dokładniej owczarka niemieckiego imieniem Shaggy , uwielbia poranne bieganie z nim u boku. Nie rozstaje się z aparatem, niemal zawsze z telefonem w ręku, odpisująca na wiadomości swych nowych ofiar. Wybitne uzdolniona w dziedzinie jaką jest historia. Często odpuszczająca sobie uczelnię przez kaca. Stała bywalczyni imprez. Zakupoholiczka, ma około 200 par butów jak i ogromną garderobę wypełnioną po brzegi. Słucha głównie dobrego, starego rock`a. Ma niewielki tatuaż na nadgarstku. Zdarzało jej się pracować jako modelka. Jest bezwstydna, czasami potrafi rozebrać się na środku korytarza tylko po to aby coś komuś udowodnić. Często zabierająca koszulki swoich "zdobyczy" jako pamiątkę, zamiast wpisu do notesu "dawno temu". Zamieszkała we własnym mieszkaniu niedaleko kampusu.

Album// Więzy// Piórem pisane

__________________________________________
od autorsko.
Właściwie karta mi się podoba, ale znając moje niezdecydowanie ulegnie parę razy zmianie. Megan nie gryzie, ja też więc na wątki i powiązania wielkie tak! Karta z początku pisana była o blondynce więc jak gdzieś się zawieruszyło jakieś słowo ją opisujące to mówcie. Wizerunku użyczyła Phoebe Tonkin. Cytaty pochodzą od J.L Wiśniewskiego. A dokładniej z książki "S@motność w Sieci"

czwartek, 2 sierpnia 2012

mów szeptem, szeptem się nie kłamie




Michelle Pennington.
Urodzona 29 czerwca 1992 roku w Londynie.
 Studentka I roku psychologi.
Dorabia jako fotomodelka.

 Annie oraz Charles nigdy nie chcieli mieć dzieci. Dla nich najważniejsza była praca. Annie - znana londyńska projektantka, nie czuła się gotowa do roli matki. Tam samo Charles, dla którego firma była najważniejsza. Nie chcieli zrezygnować ze swojego bogatego życia. Nie chcieli, ale musieli. Kiedy dowiedzieli się, że spodziewają się dziecka, praktycznie ich cały świat zawalił się. Myśleli o adopcji, o usunięciu ciąży, ale w końcu zdecydowali na to, że Annie urodzi. I tak, pewnego słonecznego dnia, gdzie temperatura przekraczała 30 stopni, na świat przyszła mała, słodka Michelle Pennington. 


Wychowywała ją babcia, która jedyna miała czas dla małej Chelle. To ona była świadkiem raczkowania, ząbkowania, kłótni z rówieśnikami czy pierwszych problemów w szkole. To ona też jako jedyna okazała jej ciepło i zapewniła bezpieczeństwo, którego Michelle potrzebowała. Po śmierci babci, Chelle potrzebowała czegoś, dzięki czemu zapomni o swoich problemach. Takim przyjacielem okazały się narkotyki, dzięki którym czuła się lepiej.

 

Michelle to wysoka oraz cholernie szczupła blondynka. Zawsze jest blada, ale to przez to, że ma taką cerę. Przeważnie chodzi w za dużych na nią koszulach. Uwielbia rurki, tenisówki i męskie bluzy. Od małego interesowała się modelingiem, dzięki któremu teraz może na siebie zarobić.



Ma dystans wobec otaczającego ją świata, nie boi się wyzwań. Łatwo ją zranić, przez co szybko się denerwuje. Na uspokojenie zapala papierosa, od którego nie może się uwolnić. Czasami potrafi być prawdziwą suką, która pokazuje pazur, ale szybko przybiera twarz ciepłej oraz sympatycznej dziewczyny. Nie znosi kłamstwa, ceni sobie szczerość. Zbyt szybko przywiązuje się do ludzi.

Mieszka w niedużym mieszkaniu na obrzeżach miasta, do którego zawsze wraca z uśmiechem na twarzy. Podziczała talent kucharski po swojej babci. Swój dzień rozpoczyna od szybkiego joggingu, czarnej kawy oraz papierosa. Rzadko kiedy chodzi na imprezy. Wieczory woli spędzić w domu, z ciekawą książką w ręku i czerwonym winem. Ze swoją rodziną nie chce mieć żadnego kontaktu, stara się wszystko ułożyć od nowa i ma nadzieję, że jej się uda. 
Powiązania || Zdjęcia || Wspomnienia

[Myślę, że karta będzie zmieniana, bo nie jestem zachwycona z tego co napisałam. Jestem otwarta na wszystkie wątki oraz powiązania. Na zdjęciach Frida Gustavsson. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pisało. Enjoy! :)]

środa, 1 sierpnia 2012

Bądź sobą



Nie poddawaj się, po prostu bądź sobą. Bo życie jest za krótkie, aby być kimś innym.


Chase William Davies
Billy

Dwadzieścia cztery lata
13.06.1988
Londyn


Tancerz || Barman || Lider Drags Crew || Nauczyciel


Londyńczyk od urodzenia. Z krwi i kości brytyjskiej. Potomek kobiety o lekkich obyczajach i jej kochasia. Niezbyt poważny dwudziestoczteroletni ulicznik. Rozrabiaka od maleńkości. Graficiarz. Dobroczyńca. Na pewno nie student. Nigdy dobry uczeń. Nieporządny figlarz i bałaganiarz. Wiecznie uśmiechnięty, klaunowaty, czerpiący przyjemność z tańca kawalarz. Barman z czarującym uśmiechem. Utalentowany samouk. Lider ekipy streetdancowej - Drags Crew. Żyje muzyką i dla muzyki. 
...historia...
...Drags Crew...

Niezbyt poważny, roześmiany czaruś z błyszczącymi niebieskimi oczyma. Rozgadany, pewny siebie. Momentami indywidualista, czasami chowający się w cieniu innych. Dowódca. Kobieciarz? Średnio. Jedyną kochanką jest muzyka, jedynym natchnieniem ulica. Wiecznie samotny, zawiódł już mnóstwo ludzi. Niestały w uczuciach, bo jeszcze ich nie poznał, skłonny do intryg. Mimo wszystko, prawdomówny. Setki kompromisów i setki kontrastów.
...charakter..

Sto dziewięćdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Osiemdziesiąt dwa kilo wagi. Zarys mięśni. Nie palący, nie pijący i nie używający. No... Może czasami. Ciemne blond włosy. Jasne, niebieskie oczy. Roześmiana gęba, normalny nos, normalne uszy. Normalne stopy i normalne ręce. Uczulony na truskawki. Starszy brat. Ambitny, acz leniwy. Niecierpiący swojego pierwszego imienia marzyciel. 
...dodatki...


odautorsko
uf, karta króciutka. Ja wiem, ale skończyła się u mnie chęć ich pisania. Co prawda, wszystko z czasem zostanie uzupełnione tak poważnie, będziecie mogli czytać i czytać. Tymczasem przedstawiam wam Billy'ego, tancerza, barmana w głośnym, nowoczesnym klubie. Jest postacią niezbyt dopracowaną, ale zajmę się tym na dniach. O każdej aktualizacji będziecie informowani. Wizerunku użyczył Robert Hoffman.

Idioci. Idioci wszędzie.



Peter Moore, czyli kolejny dupek z Nowego Jorku, który przeprowadził się, ażeby irytować brytyjską hołotę. Ma dwadzieścia pięć lat, chociaż wygląda na piętnaście, a zachowuje się, jakby miał pięć. Roztrzepana czarna grzyweczka na emo-biebera to jego znak rozpoznawczy, jednak sam zainteresowany zarzeka się, że miał taką fryzurę, zanim świat usłyszał o "tym nędznym pomiocie". Kto wie? Dość interesujący chłopak (mężczyzna...?) z niego, wybujała przeszłość, choć wygląda na takiego beztroskiego i zupełnie bezbarwnego. Mieszkał w Kaliforni, przeprowadził się do Nowego Jorku. Był żonaty. Irytujący nawet bardziej niż teraz. Obrzydliwie bogaty, oczywiście palcem się do tego nie przyłożył, szacunku dla pieniędzy nie ma. Odrobinę, ale tylko odrobinę, zarozumiały. Uwielbia robić różne dziwne rzeczy, jak przebieranie się w stroje z teatru, w którym pracuje jego przyjaciółka, i łażenie w kostiumach po centrum miasta. Albo jeżdżenie windą na jedzenie i włamywanie się do czyiś apartamentów, a potem robienie sobie zdjęć w ich garderobach. W sumie to jakby ktokolwiek się mu przyjrzał, mógłby z łatwością orzec, że patrzy na osóbkę porządnie stukniętą. I tak troszeczkę zdemoralizowaną. Peter jest uzależniony od różnorakich używek odkąd skończył piętnaście lat. Tak się dorasta w elitarnych szkołach i domach, w których nigdy nie brakowało pieniędzy, gdzie możesz robić wszystko, o ile ludzie się o tym nie dowiedzą. Dopóki nie widzą Cię zarzyganego, dopóki trzymasz się w miarę prosto i nie robisz scen, nikt nie widzi jak bierzesz kolejną dawkę i dopijasz którąś z kolei szklankę szkockiej. Niezbyt chciało mu się w to dalej brnąć, gdy omal nie zabił się w swoim własnym domu, ale wytrzymał tylko dwa krótkie lata i sięgnął do nałogu, kiedy już rozstał się ze swoją żoną. Jego życie przypomina trochę te durne seriale Disneya, które są tak żałosne, że nawet nie chce Ci się już podnieść pilota, by go wyłączyć, więc oglądasz dalej. Niestały, bezczelny, arogancki, beztroski, hałaśliwy, egoistyczny, denerwujący, niezależny, marudny, nieodpowiedzialny, gwałtowny, roztargniony, zapominalski, autodestrukcyjny, szarmancki, złośliwy, niecierpliwy. Dziwny człowiek, poważnie. Nie polecam.