środa, 8 sierpnia 2012

Uprawiam chaotyczny gwałt na Twoich emocjach


     Istnieją takie osoby, których opis należy skrócić do jednego tylko słowa — dziwak. Takową istotą bez wątpienia jest panienka Nightray, co nie zmienia jednak faktu, iż w jej przypadku powinniśmy sobie co nieco wyjaśnić, łącznie z tym, że niezależnie od własnych wybryków, nadal ma swój urok osobisty i uwielbienie innych.
     Rodzice zawsze mówili jej, że świat powitała późnym wieczorem, jedenastego listopada w rodzinnym Chesterfield, aktualnie niemal dwadzieścia lat temu. Ona sama krzyku swego i matki nie pamięta, ale trzyma się mocno tej wiadomości, podobnie jak i tego, że jest Sharon Vincentiną, nie żadną Anną Marią.
     Może jako dziecko była tą chłopczycą i wpadała w bójki, sporadycznie pozostając z kimś na wysokości kłótni niźli zadawania sobie ran cielesnych, może i nie uczyła się za dobrze, może wcale do najpiękniejszych nie należała. Bo tak było. Południowe Chesterfield znało ją z tego, że ulicami brytyjskiego miasta przechadzała się z trzema psami tej samej rasy u boku, potrafiła obronić się przed napaścią, a jak już spieprzała, to się za nią kurzyło tak, że koniec końców ewentualny rzezimieszek został zaślepiony z kuli szarego, szczypiącego oczy pyłu. Raz na tydzień wsiadała do samochodu wuja i ten zawoził ją nie wiadomo gdzie; efektem jednak był późniejszy, co najmniej dwudniowy, nadzwyczaj szeroki uśmiech Sharon.
     Lubi jeść słodycze (co robi prawie w każdej chwili) i lubi, kiedy ktoś irytuje się jej towarzystwem; zresztą, o ile tak się da, bo mało kto tak naprawdę zwyczajnie za nią nie przepada. Łamaga, to też. Uwielbia gry zespołowe, które na złość urządza na terenie Uniwersytetu. Czego mogą dotyczyć? Różnych rzeczy, od durnych liścików z nakazami zaczynając, przez zakopywanie kapsuły czasu, na idiotycznym wyścigu do ciastek kończąc. Jest najprawdopodobniej infantylna i mentalnie ruda, ale w ten sposób, że trudno jest się zorientować. Tym bardziej, że wszyscy jako tako ją znoszą, niektórzy nawet popadają w skrajność — na palcach jednej ręki możemy policzyć jej potencjalnych wrogów, natomiast na zliczenie przyjaciół, czy też ludzi zwyczajnie w niej zauroczonych potrzebujemy chyba po jednej ręce wszystkich obywateli Niemczech. Dosłownie, bo zanim trafiła do Londynu, opuściła Chesterfield po to, aby pozwiedzać Grecję, Włochy oraz Francję. Oj, ilu już mężczyznom serce złamała...

     Relacje z płcią przeciwną? Trudne do opisania, może od tego niepodważalnego faktu zacznijmy. Po pierwsze, nasza kochana Shar potrafi zauroczyć się w chłopaku akurat koło niej przechodzącym, ale równocześnie żadnego do siebie nie dopuszcza. Dlaczego? Jest nieśmiała, cholernie nieśmiała. Rumieniec wstępuje na jej twarzyczkę zawsze, kiedy ląduje w jakiejś dziwnej pozycji, a jeśli rzucisz dwuznaczną uwagą, najprawdopodobniej dalej masz z górki, bo czytasz z niej jak z otwartej księgi. Taka jest, a dziecięce zaglądanie pod spódniczki sprzed lat było często powodem do bójek i jej nagłych furii, z których większość ją zna.
     Niewysoka? Żartujesz. Ma metr siedemdziesiąt osiem i ubolewa nad tym strasznie. Tym bardziej, że jest szczuplutka, mimo dość wydatnych kształtów. Zawsze chciała być typowo drobna, niska i krucha. Ale coś nie wyszło i jest, jaka jest. Drobna acz wysoka, co uważa za wadę. Czego najbardziej nie lubi? Włosów. Długich, jasnobrązowych kosmyków, kurtyną opadających na jej chudziutkie ramiona i pokaźny biust. Są zadbane i gęste, ale tak przy tym niesforne, że czego by Sharon nie robiła — od koków zaczynając, na francuzach oraz kłosach kończąc — zawsze coś przysłania jej sztormowe oczy. Poza tym zawsze się kołtunią, niezależnie od fryzury, z jaką przez cały dzień chodziła. Jak się ubiera? Chyba normalnie. W zależności od nastroju i okazji, mogą to być kwieciste, krótkie spódniczki i półbuty, lub skórzane, obcisłe spodnie wraz z ciężkimi glanami. Z reguły jednak miesza to wszystko, z wielką chęcią dodając do wyniku jeszcze jakieś zabawne motywy z kreskówek, komiksów czy filmów.
     Kim jest? Jest sobą. Jest artystką z setką szalonych pomysłów na sekundę. Jest kobietą nie tyle, co niedoświadczoną, a po prostu uroczo niewinną. Może omotać Cię wokoło małego palca, ale nie wykorzystuje tego faktu. Nie ma do tego powodów. Dla niej ważne jest płótno, żywe kolory farb i odpowiedni model bądź widok. Plus minus jej skarb, chevrolet impala 1967, który odziedziczyła po wuju.

11.11, lat niespełna dwadzieścia || Chesterfield || malarstwo || barmanka || własne, małe mieszkanie na obrzeżach || kochana dziwaczka || nieświadoma własnego uroku || niesamowity metabolizm || chudy łakomczuszek || spec od hellenistyki || maszynka od jedzenia Fobosa
wleje Ci do gęby ouzo i złamie serce, więc spierdalaj


Uchwycone | Pamięta | Kojarzy | Wie


[Dzień dobry. Wreszcie chyba udało mi się stworzyć taką postać, jaką chciałam.
Karta, szczerze powiem, napisana na kolanie w niewiele ponad kwadrans. Kilka faktów się ze sobą nie łączy, ale tak ma być, choćby z tymi jej psami i spieprzaniem. Takie tam, żeby uwzględnić, że jest dziwna.
Nie lubię, kiedy ktoś mnie omija. Naprawdę. Jednocześnie jednak uprzedzam, ze moje rozpoczęcia mogą być tandetne, głupie albo nudne, ale zazwyczaj staram się już w drugim komentarzu to jakoś rozbudować.
Moje pomysły są z koziej rzyci wyciągnięte, więc wolę raczej Was prosić o idee. Serio.
Pomijam. Rzadko, ale pomijam. Zawsze jednak wracam, ale mam tez pamięć jak złota rybka, wiec już po jednym dniu proszę się upominać.
Zdjęcia z tumblr.
Tyle wiem.]

34 komentarze:

  1. [To pierwsze zdjęcie jest przecudowne <3]

    OdpowiedzUsuń
  2. [A mi się karta bardzo podoba ;)]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  3. [Chyba wszyscy ją uwielbiają. Taki jej fenomen ;D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dziękuję, już kolejna osoba zachwyca się urodą Leny, oczywiście ze mną na czele ; )
    Powiem szczerze, że kojarzę Cię z kilku blogów, na które miałam ochotę dołączyć, ale jednak się rozmyśliłam. I mam ochotę na wątek, a co ^^]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  5. [Na myśli miałam Seraph Academy i Majorka Life.. Chociaż NIELEGALNIE też, czy nie?
    I wybacz, ale nie mam pojęcia o co Ci chodzi z tą Rubcią, a już tym bardziej z Robcią...]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  6. [Robcia, Robcia, Robcia... kojarzę coś, ale nie jestem pewna :< A na wątek z chęcią, o, tylko muszę wysilić mózgownicę :)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Witam. Szczerze, powinienem coś zaproponować, ale kompletnie nie wiem, jaki by tu pomysł wymyślić, kiedy chodzi o nauczyciela i o uczennice..]

    OdpowiedzUsuń
  8. [No wiem, ale hmm... Tak jakby od września zaczynam pracę w radiu, do tego jeszcze dojdzie pisanie artykułów i wyjazdy na szkolenia... No i nauka oczywiście. Dlatego nie chcę kolejnej postaci, bo wiem, że musiałabym z jakiejś zrezygnować.
    Co do wątku - masz jakiś pomysł?]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cóż, może początkowo nie jedźmy z tak z tzw. "grubej rury" jeśli chodzi o gry zespołowe. Chyba by nie wyrobił, siedząc cicho i tak stojąc. xD Preferowałbym dwa ostatnie wyjścia, ale to już mi kompletnie obojętne; oba mi pasują. Czemu Ty bardziej się skłaniasz? C:]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Przynajmniej coś zaproponowałaś, ja jestem teraz wyprana ze wszystkich pomysłów... Myślę, że pomysł z grą jest dobry, podaj jakieś szczegóły, a ja zacznę. Chyba że wolisz Ty zacząć, za co się nie pogniewam ; )]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  11. [Cóż, pomysł mi jak najbardziej pasuje z tą biblioteką. I kto by zaczął? :)]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Wiem, wieem. Zapytałem tak z grzeczności, bo kto wie, nie chciałem się pchać. xD A o to to coś:]

    Lee potrzebował koniecznie wytchnienia od nawału pracy. Co z tego, że że był na wakacjach od "gwiazdorzenia", skoro i tak tutaj miał wiele obowiązków? Wydawałoby się, aktorstwo było o wiele cięższe od pracy nauczyciela, bo wymagało stałej gotowości do wywiadów, sesji czy jeszcze innych tych wariactw, ale realia wpychały się brutalnie, nieco inaczej: Nauczyciel nie grał. Nauczyciel musiał naprawdę się starać. Nauczyciel musiał opracować swój plan nauczania na tyle dobrze, by kogoś zainteresować. Dodajmy do tego jeszcze nigdy niezmienną niechęć uczniów do szkoły - to już w ogóle ekstremalne.
    Właśnie dlatego potrzebna była chwila spokoju od ciągłego chaosu z tym związanego.
    Lee nacisnął klamkę od drzwi biblioteki i wszedł do środka, niemal się uśmiechając; spokój, jaki w niej panował, był idealny. O to chodziło.
    Mężczyzna wszedł pomiędzy pierwsze lepsze regały i wyszukiwał interesujących gatunków. Zazwyczaj, kiedy coś czytywał, to spontanicznie. Nawet, jeśli miało się to okazać tylko i jedynie zachęcającym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Po pierwsze proponuję, żeby się już znali, np. z klubu w którym Nate jest DJ'em lub kiedyś gdzieś przypadkowo na siebie wpadli i nadal utrzymują kontakt. Ich relacje można określić tak, że raz się lubią a za chwilę nienawidzą - w końcu oboje są w miarę dziwnymi ludźmi ;) A akcja wątku może dziać się wszędzie - poczynając od szkoły kończąc na jakimś koncercie. :) Raczej na nic innego dziś nie wpadnę :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. Oczy mężczyzny w końcu odnalazły ten przyciągający tytuł. Wichrowe Wzgórza Doskonale znał tę książkę, chociaż nawet, jeśli tak było, to i tak lubił ją czytać. Czasami, doszukiwał się w sobie podobieństwa do głównego bohatera - Heathcliffa. Był równie uczuciowo rozdarty, jak on. Odkąd rozstał się z Park, miał wyjątkowy sentyment do tej historii.
    Lee wyciągnął dłoń w kierunku półki i wyciągnął książkę.
    - Heathcliff nie może zniszczyć uczucia do Cathy... - Wyszeptał cicho do siebie, nie do końca świadom swoich słów.
    Otworzył książkę na początku i badał fakturę jej papieru, ciesząc się z tego, niczym dziecko; malował mu się na ustach lekki uśmiech. Chociaż to była jedynie powieść, na niego działała inaczej, niż na innych odbiorców. Sam nie wiedział do końca, czy to przez swój nieudany związek, czy może przez co innego. W zasadzie, nie było to ważne.
    Lekko pokręcił głową i wyrwał się z zamyśleń.
    - Lee, Ty głupku... - Mruknął cicho i skierował się do innego działu, w poszukiwaniu jeszcze jednej książki. Znalazł się akurat tam, gdzie była młoda Brytyjka. Przesunął po niej wzrokiem lekko i zapatrzył się na tytuły książek na półce po przeciwnej stronie od niej.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Nawet i Nate może czasami ulegać, więc może być to malowanie ;)]

    OdpowiedzUsuń
  16. Koreańczyk przeniósł ponownie wzrok na Brytyjkę i uśmiechnął się lekko, przy okazji sięgając po jakiś kolejny tytuł.
    - Dzień dobry. - Odpowiedział. - Co wypożyczyłaś tym razem, jeśli mogę spytać? - Z jego twarzy nie znikał ten dobroduszny uśmiech. Często widywał dziewczynę w bibliotece i z tego wywnioskował, że musi lubić obcować z książkami. W sumie, pochwalał takie nastawienie, ponieważ współczesność pochłonęła technologia i mało ludzi szczerze interesowało się książkami. Nie było to dla niego dziwne, jako, że sam był młody, ale twierdził, że liźnięcie wiedzy, od czasu do czasu, nikomu nie uwłaszczy.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Wszystko się rozkręci, zobaczysz :D]

    Zgodził się. Dziwne, prawda? Nathaniel przeważnie był w ciągłym ruchu, a teraz miał stać jak słup i jeszcze najlepiej jakby nie oddychał, aby wszystko wyglądało idealnie. Kątem oka obserwował ją. Zresztą bardzo często to robił, samemu nie wiedząc dlaczego. Robił to co mu kazała, bo chciał żeby jak najszybciej to skończyła. Nie odzywał się, milczał. Nie widział sensu w przerywaniu jej zajęcia, chociaż i tak pewnie nie da jej do końca tego w spokoju narysować. Jego twarz przyjęła kamienny wyraz. Przez chwilę stał tam z zamkniętymi oczyma i wsłuchiwał się w dźwięki przyrody. Nie zwracał uwagi na cokolwiek innego. Bujał się na boki, tak jakby był w transie. Swoją drogą był. Wystarczyła chwila z dala od ludzi, a on się uspokajał i zachowywał tak jak na człowieka przystało. Z transu wyrwał go Jej głos.
    - Postaram się, ale niczego nie obiecuję - na jego twarzy pojawił się bardzo przyjazny uśmiech, a to nie jest normalne. Stanął w bezruchu i oczekiwał słowa "skończyłam". Był w pełni świadom tego, że zajmie jej to trochę czasu, więc mruczał sobie pod nosem jakieś znane mu utwory, które na pewno puści na prowadzonej przez siebie imprezie.

    [Się nie popisałam... Wybacz, poprawie się :D]

    OdpowiedzUsuń
  18. [A masz jakieś pomyślunki? :)]

    OdpowiedzUsuń
  19. - No, no. - Lee uniósł lekko brwi. - Jestem pod wrażeniem.- Uśmiechnął się ponownie, jak to zwykle. - Cóż, jeśli o mnie chodzi, zabrałem się za Wichrowe Wzgórza Brontë. Druga, to zdaje się jakiś horror Kinga, bo tylko nazwisko z wierzchu można doczytać. - Odpowiedział na pytanie dziewczyny.
    W jego mniemaniu, wyglądała na lekko czymś poddenerwowaną, ale nie miał pojęcia, czym.
    - Cóż, no to może nie będę Ci przeszkadzał? - Spytał, mierząc ją wzrokiem, znowuż.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Mogę zacząć jutro, ewentualnie pojutrze? W tym momencie normalnie umieram, a jutro mnie raczej nie ma, chociaż może znajdę chwilę. Jak nie to na pewno zacznę w piątek, dobrze?]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  21. - Czyżby nagła, niepohamowana chęć na cukier... Czy może uzależnienie od zawsze? - Spytał, na moment przykładając palec wskazujący do ust, by stłumić rozbawiony chichot. I jemu czasami zdarzały się pewne "wariacje", kiedy chodziło o słodycze, jednak bardziej niż one, uzależniała go kawa. Wystarczył jej zapach, aby nabrał na nią ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  22. [U mnie z pomysłami kiepściuchno...]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Nie każ mi myśleć o tej porzeee... :(]

    OdpowiedzUsuń
  24. - Może... Powinnaś wyjść i zjeść coś słodkiego? - Zapytał, lekko zmieszany. Przez głowę przeszło mu parę dziwnych i naprawdę głupich myśli, np. o agresji spowodowanej brakiem cukru i tym podobnych. Wiedział, że to może trochę bezsensowne, ale wydawało mu się, że sytuacja jest nieco poważna.

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Chyba już jestem wszędzie, tak szczerze. Ty też nie lepsza :>]

    OdpowiedzUsuń
  26. [Dobra, zaczęłam... Początki zawsze są trudne, potem się rozkręcę, spokojnie :)]

    Evelyn nigdy nie była typem samotnika. Owszem, żeby zdobyć jej sympatię i zaufanie potrzebny był czas, ale nie oznaczało to, że w kontaktach z innymi studentami była oschła. Wręcz przeciwnie, starała się z każdym nawiązać jaki taki kontakt, a wtedy już nie ona decydowała co wyniknie z tej znajomości dalej.
    Niejaką Sharon kojarzyła tylko i wyłącznie z jej zwariowanych pomysłów, nigdy bowiem nie miała okazji coby bliżej ją poznać. Nie sądziła też, że kolejna niewinna gra, w którą została wciągnięta przez tłum młodych ludzi zakończy się tak, jak się zakończyła.
    Meidenówna nie znała zasad. Nie wiedziała o co chodzi w nowej zabawie, którą Sharon wymyśliła. Jedyne z czego zdawała sobie sprawę to fakt, że była z wyżej wymienioną dziewczyną w parze.
    - Wyjaśnisz mi o co tu chodzi i dlaczego każdy pobiegł w stronę kuchni? - zapytała dziewczyny, gdy tłum rzeczywiście się rozbiegł i praktycznie zostały same na dziedzińcu przed szkołą.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  27. [ Idę na łatwiznę. Nie chcę mi się wylogowywać *-*
    Wiem. Jakiś podtekst się w tym kryje?]

    OdpowiedzUsuń
  28. [Cześć! Nie byłabyś chętna na jakiś wątek? Zauważyłam, że nasze postacie mają dziwne pomysły, więc miałyby chyba wspólne tematy ^^]

    Olivia Lebiediew

    OdpowiedzUsuń
  29. [Hah, może cię irytować, ale obie rzeczy zrobiłam celowo. Olivia dostała takie imię, nie zaś bardziej podobne do rosyjskiego, bo Marika - jej matka - nienawidzi rosyjskich imion. A odmiana tak dziwnie mi brzmiała, więc stwierdziłam, że skoro to tylko blog i postać, którą wykreowałam, jest nieprawdziwa, to po prostu zachowam nieodmienioną formę. Mi w żaden sposób to nie przeszkadza ;)
    Bardzo chętnie Joker wzięłaby udział w jakiejś zabawie.
    O, zarąbiste hobby! Ja mam zaplanowane, że Joker jako wizytówek używa kart, konkretnie właśnie jokerów, z wypisanym markerem numerem telefonu. Tylko. xP]

    Olivia Lebiediew

    OdpowiedzUsuń
  30. [O! *.* Ile ich już masz? ;D]

    Powinna przewidzieć, że to się tak skończy. Kto normalny wypija tyle wody i jeszcze ma nadzieję, że nie będzie musiał skorzystać z publicznej łazienki!? Podskakiwała nerwowo, stojąc na środku damskiej ubikacji i czekając, aż zwolni się kabina. Zerknęła z przyzwyczajenia na nadgarstek lewej dłoni, ale jej wzrok prześlizgnął się po nagiej skórze. Świetnie, zostawiła gdzieś swój tani, plastikowy zegarek. Kolejny, nawiasem mówiąc. Przestąpiła z nogi na nogę, bełkocząc pod nosem coś o tym, że zaraz poleje się krew, kiedy drzwi jednej z kabin otworzyły się. Niemal ucałowała kafelki w środku, szczęśliwa, że obejdzie się bez wchodzenia do męskiej toalety - niemal! Dobrze, że tego nie zrobiła, bo byłoby to dość...niesmaczne. A ble! Upewniła się jeszcze, że drzwiczki są dobrze zamknięte (nie chcemy niechcianych gości!) i odetchnęła z ulgą.
    Lżejsza o pewną część płynów z organizmu, przemyła dokładnie ręce, wycierając się w chusteczkę. Stanęła na jednej nodze i wycelowała do kosza, czując się przez chwilę jak Jordan, ale z jej celem pewne było, że papierek przeleci obok. Doskoczyła do śmietnika, zgarnęła śmieć i wykonała wsad, zadowolona z siebie, że tym razem trafiła w sam środek. To jest talent, nie ma co! Powinna grać w NBA!
    Już miała zbierać się do wyjścia, kiedy dostrzegła kartkę, powieszoną na klamce.
    - Ee...Że co? - wydukała zdumiona, przekrzywiając głowę. Zaraz kątem oka zarejestrowała ruch i odwróciła głowę ku jakiejś dziewczynie, która najzwyczajniej w świecie uśmiechnęła się na widok informacji. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły Lebiediew, że ta panna coś wie.
    - Wiesz o co tu chodzi? - bo zwykłe cześć jest już przestarzałe. Zresztą, jak widać Joker mimo wszystko trochę przejęła się rozkazem z kartki, bo szeptała, jakby obie były na misji w samym centrum bazy wroga.

    Olivia Lebiediew (nieco nieprzytomna o tej nieludzkiej godzinie)

    OdpowiedzUsuń
  31. Londyn.2012.Już niedługo początek roku szkolnego. Uczniowie wracają z wakacji, a nauczyciele pełni werwy przygotowują się do odpytywanie spóźnialskich. Co te wakacje zmieniło się w uczniach? Czy zdali sesje poprawkowe? Kto tym razem będzie zarządzał szkolną elitą? Czy ci nierozgarnięci zmienili się we wzorowych uczniów, który z wyróżnieniem skończą College preparatory School?
    Koniecznie musisz to sprawdzić dołączając do tej, jednej z najlepszych szkół!
    Nie stracisz nic, a ile zyskasz.

    [college-preparatory-school.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń