poniedziałek, 30 lipca 2012

z tęsknoty pisze się wiersze


Rozkwitają. Milczą pośród liści.
W kij związane lub pną się na kratę...
Dekoracje? Jeńcy? Statyści?
Łatwo chwalić kwiaty,
Lecz być kwiatem?...



Jasmine Delacour
urodzona 29 sierpnia 1992 roku w Paryżu
lat 20, studentka malarstwa
kelnerka w kawiarni
czasami daje też występy w różnych knajpach
zamieszkuje samotnie malutkie mieszkanko w jednej z kamienic niedaleko centrum Londynu
wolontariuszka



Historia Jasmine zaczyna się w momencie, gdy młody, francuski prawnik, Pierre Delacour przenosi się do Paryża. Pochodzi z bogatej, wpływowej rodziny, która, chcąc, by syn w końcu się ustatkował, wysyła go do stolicy Francji, by pracował w jednej z najlepszych kancelarii. Pewnego dnia dostaje sprawę o zniesławienie pewnej słynnej, francuskiej aktorki, Vivianne Delacroix. Sprawa trudna nie jest, Pierre wygrywa ją do kobiety bez problemu. Jednak to był dopiero początek ich znajomości. Od razu przypadli sobie do gustu. Rok później pobrali się. Ich ślub był wydarzeniem roku. Wszystkie gazety pisały o miłości francuskiej ulubienicy i jej przystojnego męża. Nic więc dziwnego, że cała Francja czekała na narodziny ich pierwszego dziecka.

I tak dnia 15 września 1992 roku na świat przyszła Jasmine Vivianne Delacroix Delacour. Jednak Francję, oraz cały świat, szybko obiegła tragiczna wiadomość - Vivianne nie przeżyła porodu. Świat filmowy żałował klasycznej, utalentowanej piękności rodem ze złotej ery Hollywood. A sam Pierre kompletnie się załamał. Media rozpisywały się o jego depresji, alkoholizmie. O tym, że nie zajmuje się córeczką, tylko oddał ją w ręce opiekunek. Że zaniedbał pracę i prawie nie wychodzi z domu. Że kiedy zaczęła dojrzewać zaczął traktować ją tak... jak nie powinien. I choć media lubią pisać historie wyssane z palca - w tym przypadku wszystko było prawdą, choć ani Pierre, ani Jasmine nigdy tego nie potwierdzili. Pierre nie mógł znieść nawet widoku swojej malutkiej córeczki, która z każdym dniem coraz bardziej przypominała Vivianne.

Jasmine od urodzenia czuła się zagubiona. Nie rozumiała, dlaczego ojciec jej nienawidzi. Dlaczego nie może na nią patrzeć. Od małego zabiegała o jego uwagę. Próbowała być we wszystkim najlepsza. Próbowała wszystkiego. Jednak bezskutecznie. Pierre nie chciał jej widzieć, nie traktował jej, jak powinien traktować córkę. Zdarzało się, że podniósł na nią rękę, gdy próbowała przyciągnąć jego uwagę. A gdy zbyt przypominała mu Vivianne... Zdarzało się, że ją dotykał. W sposób, o jakim Jasmine wolałaby zapomnieć. Załamana dziewczyna po ukończeniu szkoły postanowiła wyjechać. By dać ojcu spokój i by uciec od francuskich mediów, które śledziły każdy ich krok. Wybór padł na Londyn. Tam też Jasmine studiuje, mieszka i pracuje. Pracuje, choć nie musi, będąc dziedziczką pokaźnej fortuny. Jednak dziewczyna chce mieć jakieś zajęcie. I nie chce zwracać na siebie uwagi. Ma nadzieję pozostać nierozpoznaną.
Będąc wychowywaną wciąż przez obcych ludzi, Jasmine nie nauczyła się, co to znaczy przywiązać się do kogoś, pokochać. Na co dzień jest osobą wesołą i otwartą, nastawioną pozytywnie do życia i wszystkich ludzi, uważającą, że każdy ma w sobie jakąś cząstkę dobra i próbującą za wszelką cenę to odnaleźć. Jednak, gdy tylko jej więzi z kimś zaczynają się zacieśniać, dziewczyna panikuje i za wszelką cenę próbuje się wycofać. Nie potrafi zachować się w takiej sytuacji i jeśli ten ktoś nie wykaże się zdeterminowaniem i uporem - nici z przyjaźni. A tym bardziej, z czegoś więcej. Nie ufa tak do końca nikomu, chłopców wręcz się obawia, choć od nikogo nie stroni, jak histeryzuje, gdy ktokolwiek ją dotknie. Ma jednak uraz. Takimi oto sposobem, Jasmine jest jedną z najbardziej samotnych osób, choć sama się do tego nie przyznaje ani przed sobą, ani przed nikim innym. W ogóle, nikomu się nie zwierza. Jest bardzo skryta i zamknięta w sobie. Są dni, gdy jest pewna siebie i potrafi rozmawiać ze wszystkimi, jednak bywają też dni, kiedy nie potrafi odezwać się słowem i trudno do niej jakkolwiek dotrzeć. Jest błyskotliwa i inteligentna, ma świetną pamięć, a nauka nigdy nie sprawiała jej większych problemów. Niepewna siebie, zbyt dużą uwagę zwraca na własne wady, ujmując sobie niewątpliwych zalet. Nie miała jednak przez kogo być dowartościowana, nie mając rodziny i nie dopuszczając do siebie nikogo. Miewa wahania nastrojów, jest nieco niestabilna emocjonalnie, zdarza jej się napady euforii i płaczu z byle powodu, choć stara się ukrywać te zmiany przed innymi. Niesamowicie wrażliwa, biorąca wszystko na poważnie i do siebie. Niezwykle łatwo jest ją zranić, jest podatna na stany depresyjne. Kiedyś bardzo poważnie się okaleczała, po czym zostały jej okropne blizny na rękach, które stara się chować. Teraz zdarza jej się to, choć sporadycznie. Marzycielka, często chodzi z głową w chmurach, wyobrażając sobie inne życie i bycie kimś zupełnie innym. Bywa agresywna, choć częściej w stosunku do siebie, niż do innych. Zwraca uwagę na detale, zachwyca się rzeczami, których inni ludzie nawet nie dostrzegają. Niebywale emocjonalna. W głębi serca to bardzo czuła, ciepła i troskliwa osoba. Wierzy, że pewnego dnia pozna swojego księcia z bajki, który zwalczy jej lęki i uszczęśliwi. Wie, że wtedy byłaby mu bezgranicznie oddana. Lubi marzyć.
Jak wygląda? Na pewno zwraca na siebie uwagę. Nie, nie ubiera się ekscentrycznie. Wręcz przeciwnie, na jej stopach ciężko zobaczyć cokolwiek innego, niż stare, nieco wytarte już trampki, ubiera się raczej w ciemne kolory. Jasmine jest średniego wzrostu, mierzy bowiem sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu. Jest bardzo szczupła, niektórzy powiedzieliby nawet, że zbyt szczupła. Niewątpliwym atutem jej figury są zgrabne i bardzo długie nogi, z czego jednak Jasmine rzadko zdaje sobie sprawę. Nie wie dlaczego ludzie się na nie gapią, szczególnie, gdy idzie w trampkach i spódniczce, bądź sukience. Przecież trampki za kostkę wręcz skracają nogi! Ach, jakże to dziewczę jest naiwne. Ma piękne, grube, ciemnobrązowe włosy. Ma duże, niezwykle głębokie i niemal hipnotyzujące, niebieskie oczy, otoczone wachlarzem długich, ciemnych rzęs. Łatwo się w nich zatracić. Bardzo delikatne, dziewczęce rysy twarzy, zgrabny, nieco zadarty nosek, gładka, jasna cera i pełne, różane usta. Jasmine wygląda niemal jak porcelanowa laleczka. Jest zresztą prawie tak samo krucha i delikatna.


* Jest bardzo uzdolniona plastycznie. Dużo maluje i rysuje. Zawsze ma przy sobie szkicownik. Całe swoje mieszkanie również pomalowała sama, ma fantazyjne dzieła na ścianach oraz meblach. Poza tym, uprawia także Decoupage. 
* Ma sporo problemów zdrowotnych - wyjątkowo słabe serce, łamliwe kości, problemy astmatyczne, emocjonalne. Bierze całe mnóstwo leków. 
* Choć czyta wszystko, to jej ulubione gatunki książek to książki kryminalne, fantastyczne, psychologiczne, historyczne i romanse.
* Słucha najróżniejszej muzyki, od popu, przez bluesa, folk i jazz, po rock i metal. Jej ulubieni wykonawcy to ci z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Stary, dobry rock w typie The Doors, Janis Joplin, Boba Dylana, czy Metalliki, AC/DC i Iron Maiden. 
* Ma bardzo dobry słuch muzyczny. Pięknie śpiewa, ma delikatny, anielski wręcz głosik. Poza tym, gra na fortepianie, gitarze, skrzypcach i wiolonczeli. Pisze też swoje piosenki.
* Świetnie gotuje i piecze, bardzo lubi siedzieć w kuchni.
* Jest niemal ekspertem w dziedzinie teatru i filmu. Kocha klasyczne kino, jest fanką Marilyn Monroe, Audrey Hepburn, Jamesa Deana, Elizabeth Taylor, Freda Astaire etc. Uwielbia chodzić do kina i do teatru.
* Ma ukochaną, burą kotkę Daisy.
* Kocha kwiaty i czekoladę. Tak najłatwiej jest ją przekupić.
* Ćwiczyła balet oraz tańczyła modern i lyrical jazz. Skończyła wraz z wyjazdem z Paryża.
* Zawsze pachnie lekkimi, kwiatowymi perfumami.
* Po nieszczęśliwym dzieciństwie ma na ciele kilka blizn, które chowa, jak może.





[Karta jest zlepką kilku moich innych kart :D Mam nadzieję, że jakoś wyszło. Jakby były jakieś błędy, to proszę pisać, bo ze mnie gapa jest. Buźki użyczyła Astrid Bergès-Frisbey. W tytule - Halina Poświatowska, cytat na początku karty - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Na wątki jestem chętna najprzeróżniejsze, powiązania i relacje również! Zapraszam! :D]




36 komentarzy:

  1. [Ano witam, witam. Właśnie miałam się pytać o wątek ;) Hm... Może sąsiedzi? Mieszkają drzwi w drzwi i Olivier czasami jej pomaga jak się jej coś zepsuje, czy coś. Dzięki temu mogą też być przyjaciółmi, gdzie Oli traktuje ją jak młodszą siostrę. No, chyba, że masz ciekawszy pomysł to słucham :)]

    Olivier Coyne

    OdpowiedzUsuń
  2. [Byłaś przypadkiem na Dzieciach Nocy? Bo tak jakoś kojarzę zdjęcia stamtąd ; )]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  3. [O, Annie kiedyś miała buźkę Astrid <3]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Mój błąd ; )]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Witam, witam i oczywiście wątek chcę, bo mają dużo ze sobą wspólnego i jakoś od razu mi się Jasmine spodobała ;P Mogą się spotkać w kawiarni, w której ona pracuje, bo Tony jest uzależniony od kofeiny. Albo w jakimś barze, bo on również sporadycznie grywa na pianinie, albo gitarze i śpiewa ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Co prawda, to prawda. Skoro są dwie ślicznotki, to może jakiś wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Ależ to zgrabnie wszystko połączyłaś :P ]

    Był uzależniony od kawy. Właściwie to był uzależniony od wielu rzeczy. I maniakalnie powtarzał, że tak naprawdę to uzależniony jest tylko od przyjemności, którą dają mu pot, kofeina, nikotyna, alkohol, seks, książki, muzyka i jeszcze wiele innych rzeczy, którymi się otaczał. Miał też kilka swoich przyzwyczajeń, którymi było odwiedzanie kawiarni między 16 a 17. Zawsze zachodził do innej, w poszukiwaniu tej wyjątkowej i tej najlepszej. Starbucks był jego zdaniem przereklamowany.
    Usiadł przy stoliku z przeglądem sportowym, który kupił w kiosku naprzeciwko. Zazwyczaj nie czytał tego typu gazet, ale ten numer był poświęcony niemal w całości drużynie Barcelony, której był maniakiem. Dlatego nawet nie podniósł wzroku na kelnerkę, której kroki usłyszał obok siebie.
    - Espresso i Frappe poproszę - mruknął i przejechał dłonią po swoim karku, jak zwykle wtedy, gdy na czymś mocno się skupiał. Tym czymś był wywiad z Tito Vilanovą, nowym trenerem Barcy.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Też się w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia <3 Pomysłu nie mam, ale walnij coś, a ja chętnie zacznę ; ))]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  9. [Byłabym bardzo wdzięczna ;)]

    Olivier Coyne

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Zdolniacha xd ]

    Nigdy nie lubił pożyczać od kogoś pieniędzy. Nigdy też nie lubił, gdy ktoś mu coś stawiał. Prezentów nie tolerował. Musiał być samowystarczalny, po prostu musiał. To była jego chora obsesja, którą na szczęście jego praca pozwala zaspokoić i ujarzmić.
    Czasem pojawiał się w różnych barach, brał gitarę i śpiewał to, na co akurat miał ochotę. Nie brał za to pieniędzy, a nawet jeśli ktoś mu coś dawał to przeznaczał to na zafundowanie kolejki piwa dla wszystkich. Zawsze wydawało mu się, że te pieniądze to swego rodzaju jałmużna, a tej nie potrzebował. Dlaczego właściwie śpiewał w takich miejscach, skoro na co dzień wolał być niewidoczny? To były te nieliczne momenty, kiedy był w stanie podzielić się swoimi, tłumionymi głęboko uczuciami, które wręcz wyrywały się na powierzchnię. Dlatego najczęściej grywał spokojne piosenki, sporadycznie sięgał po żywsze kawałki. Ale lubił to. Cholernie.
    Ze zdziwieniem podniósł głowę i otworzył usta. Rzadko kiedy słyszał, by kobieta miała jakiekolwiek pojęcie o futbolu. Nawet jeśli jej komentarze ograniczały się do aparycji to nie miało najmniejszego znaczenia. Grunt, że w ogóle cokolwiek wiedziała. Odprowadził ją wzrokiem, a gdy wróciła, zmrużył oczy z zaciekawieniem się jej przyglądając.
    - To pewnie się cieszysz, że Jordi Alba będzie grał od nowego sezonu, co? - roześmiał się i nadpił espresso. Zawsze dzielił je na dwa łyki, sam nie wiedział dlaczego. Oblizał wargi i znów spojrzał na dziewczynę. - Czekaj, ale ja cię skądś kojarzę - mruknął, bardziej do siebie, niż do niej. Pamięć do twarzy była niezbędna w jego fachu. Czasem tę umiejętność przeklinał, często jednak okazywała się bardzo przydatna.

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Och, to zależy co. Czy nie miałaś przypadkiem Florence czy jak tam zwała się owa panienka?]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ za to ja już wyrastam z blogosfery i tak sobie skaczę po różnych stronach, jeszcze ewentualnie szukając czegoś/kogoś co/kto mnie zatrzyma. A jak nie, to wraz z końcem wakacji mówię "bye bye kawałku życia" i skupiam się na zakuwaniu do matury ^^ ]

    Z piłką nożną wiązała go, dość sentymentalna dla niego historia. Gdy tylko zaczął chodzić, tato od razu rzucił mu pod nogi piłkę. Tony bezwiednie zaczął ją kopać, aż w końcu trafił między dwie ławki. Football był chyba jakkolwiek wpisany w jego dna. Gdy jeszcze chodził do ogólniaka to grywał w szkolnych drużynach, jako napastnik, oczywiście. Teraz sporadycznie spotykał się z kilkoma znajomymi. Na profesjonalizm nie miał czasu. Pozostało mu oglądanie ukochanej Barcelony. Angielskiej piłki nie trawił.
    - Uważaj, bo Pique już zajęty - roześmiał się i pogroził jej palcem. Sam czasem mu zazdrościł kobiety. Dla takiej Shakiry byłby w stanie się chyba ustatkować. - Cassilas w ogóle do Realu nie pasuje. Tak jak Kaka. Bo to porządne chłopaki, a marnują się z taką hołotą jak Ronaldo czy Pepe - skrzywił się z niesmakiem. Na sam dźwięk nazwy tego zespołu aż mu się wszystko wykręcało w środku.
    Pokiwał głową, próbując jakoś cofnąć się do tamtego czasu, aż w końcu uśmiechnął się szeroko.
    - Taaak, pamiętam. Chyba ładnie śpiewałaś - roześmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Ja mam dopiero w przyszłym roku, ale ambitnie podchodzę, bo na UJ chcę się dostać. A że nie przywykłem do porażek, to również na tym polu nie chciałbym się zawieść ^^ długo dojeżdżam do szkoły, dwa dni w tygodniu jestem w ogóle wyłączony z popołudnia przez treningi. Blog w zeszłym roku trochę mi utrudniał pogodzenie wszystkiego ze sobą. ]

    Z uśmiechem pokiwał głową i jakoś nie był w stanie oderwać od niej oczu. Nie dość, że fizycznie była dla niego atrakcyjna, to jeszcze nie mógł pojąć tego, że faktycznie co nieco o piłce wiedziała.
    Nie powiedział nic, tylko odprowadził ją spojrzeniem. W spokoju dopił swoje frappe, przeglądając gazetę i raz po raz zerkając na kelnerkę. W końcu zdobył się na coś, o co w życiu by się nie posądzał. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki niewielki notes i długopis.
    "Środa, ten sam bar, 20.00 Tony" zapisał na jednej z kartek, którą zostawił ze zdecydowanie przesadzonym napiwkiem, po czym wyszedł z kawiarni, na odchodne uśmiechając się jeszcze do dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  14. [ kobiety xd ]

    Nigdy jakoś nie przejmował się swoim wyglądem. Ani gdy wychodził do klubu, ani gdy umawiał się na randkę, ani gdy spotykał się z kumplami. Zawsze standardowo zakładał dobrze skrojone dżinsy i zwykły t-shirt, ewentualnie jeszcze sportową marynarkę. W koszuli można go było spotkać bardzo rzadko.
    Jak zwykle z papierosem w ustach wszedł do baru, z gitarą przewieszoną na pasku przez ramię. Nie lubił korzystać z tych, którymi dysponował lokal, bo nie czuł z nimi jakiekolwiek więzi.
    Omiótł spojrzeniem lokal, a gdy dostrzegł dziewczynę, od razu podszedł do niej z szerokim uśmiechem. Dziś zbyt wiele mu się udawało, stąd też miał taki fantastyczny nastrój. Jak nigdy.
    - Nie myślałem, że przyjdziesz - powiedział i skinął ręką na barmana. - Co pijesz? - spytał, gdy pozbył się instrumentu z pleców i postawił go między swoimi nogami.

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Ta ;p no jak chcesz to nie ma problemu xd ]

    Pokiwał głową ze zrozumieniem. Zdecydowanie bardziej odpowiadało mu towarzystwo abstynentki od upijającej się do nieprzytomności panienki, której jedynie zależało na tym, by ktoś ja przeleciał. Nawet gdy był jeszcze gówniarzem to nie zwracał na takie raczej uwagi. Choć sporadycznie zdarzało mu się spędzić z nimi noc. Czasem po prostu szkoda mu było wykorzystywać fajne dziewczyny. Aż takim dupkiem nie był.
    - To może jakiś sok w takim razie? - spojrzał na nią zachęcająco, po czym odwrócił się do barmana. - Dla mnie na pewno duże piwo, lane - powiedział i od razu wyciągnął z kieszeni kilka banknotów. Później mógłby zapomnieć o uregulowaniu rachunku.
    - Nie wiem dlaczego w ogóle byś miała - roześmiał się i wzruszył ramionami. - W końcu tak właściwie jestem tylko obcym dla ciebie facetem - powiedział swobodnie, gdy nagle jego uwagę przykuł jakiś typek, który odkąd Tony usiadł przy dziewczynie, taksował go spojrzeniem. W odpowiedzi skrzywił się tylko i chłodno na niego popatrzył, po czym znowu uśmiechnął się do Jasmine.
    - Tony - uścisnął lekko jej rękę. - Ale to już wiesz - mrugnął do niej porozumiewawczo i dopalił papierosa, którego następnie zgasił w popielniczce.

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Znowu typowo kobiece zdecydowanie xd aż mi się przypomniało jak dzisiaj kupowałem z mamą farby, bo jakiś cholerny remont wymyśliła ;p ]

    Musiał się przyznać do tego, że momentami w swoim życiu miewał problemy z alkoholem. A to dlatego, że niestety w nim topił swoje największe smutki. Nawet sport nie pozwalał mu pozbyć się nękających go czasem myśli. Wielokrotnie zdarzało się, że na czworakach próbował dojść do domu. Nie był z tego dumny, ale w pewnych sytuacjach po prostu przestawał tracić nad sobą kontrolę.
    Upił kilka łyków swojego piwa, wcześniej przesuwając w stronę dziewczyny szklankę z wodą. Już taki miał zwyczaj, że gdy był w towarzystwie kobiety, musiał postawić jej chociaż jednego drinka. Tak samo jak zawsze płacił za kolację, nawet jeśli spotykał się tylko ze znajomą. Sam nie wiedział, skąd wziął się u niego ten zwyczaj.
    Znów spojrzał w stronę owego mężczyzny i niekontrolowanie parsknął śmiechem.
    - Wiesz, w sumie mu się nie dziwię, bo naprawdę ładna jesteś, ale z drugiej strony, jaką ciotą trzeba być, żeby tylko się gapić - pokręcił głową z politowaniem. On zawsze działał.
    - No nie taką obcą, w końcu mnie obsługiwałaś - uśmiechnął się do niej i wygodnie oparł łokieć o blat baru. - A powodów może być dużo. Mam wyliczać? Przede wszystkim znajomość Barcelony i podanie mi jednej z najlepszych kaw jakie piłem. Także chyba jeszcze tam wpadnę - powiedział, wzruszając ramionami. Aż dziwnym było, jak swobodnie się czuł.

    OdpowiedzUsuń
  17. [ No nie powiem, w małej dawce to nawet urocze, ale z czasem męczące ;p oczywiście, że tak! A jak nie wiedzą czego chcą, to nie faceci, tylko jakieś pierdoły ^^ ]

    Zważywszy na jego aktywny tryb życia, nie wyobrażał sobie dnia bez pięciu posiłków. I wcale nie potrafił się zadowolić fast foodami, którymi większość się żywiła. Nie, on musiał jeść porządnie. Zawsze chodził do dobrych restauracji, a sam też, nieskromnie mówiąc, świetnie gotował. Wolał wiedzieć, z czego przygotowane jest danie, a i eksperymentowanie sprawiało mu wiele radości.
    - Nie dziękuj, bo to akurat był niewymuszony komplement - mrugnął do niej porozumiewawczo i znów z rozbawieniem spojrzał na tamtego chłopaka. - Ta, nieśmiały. Czyli sierota życiowa - mruknął z pewną kpiną. - I byłby głupi, gdyby się nie bał - powiedział spokojnie. Nie był tylko przesadnie pewny siebie. Po prostu znał swoje możliwości i brak skrupułów.
    Zmarszczył czoło i spojrzał na nią ze zdziwieniem.
    - Tak? W sumie nie wiem dlaczego tu przychodzę. Gram tak naprawdę tylko dla siebie. Ale przy publice to jednak jest jakoś raźniej... jestem raczej samotnikiem to raz na jakiś czas mogę wyjść do ludzi - roześmiał się i zmierzwił dłonią swoje włosy. Taki już miał odruch.
    - Chcesz żebym zbankrutował? Musiałbym rzucić palenie, a tego nie jestem w stanie zrobić - pokręcił głową i choć się uśmiechał to w jego słowach było dużo prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Zapewne tak. Jakieś propozycje? :D]

    OdpowiedzUsuń
  19. Każdy czasem miał gorszy dzień. Niekiedy wystarczyło tylko wstać lewą nogą albo, jak to w przypadku Evelyn, nie przespać wystarczającej liczby godzin. W takim wypadku ratunkiem była tylko kawa, mocna i w wielkich ilościach. I chociaż dziewczyna wolała latte, gdyż czarna podobno przebarwiała zęby, to czasem po prostu bez niej nie potrafiła funkcjonować.
    W nawyku też miała, że nigdy nie piła kawy w domu. Zawsze robiła to gdzieś na mieście, a skoro jej koleżanka pracowała w jednaj z lepszych kawiarni, od jakiegoś czasu wstępowała tylko tam, żeby przy okazji się wyżalić, czasem trochę poplotkować.
    Zakrywając ziewnięcie dłonią weszła do pomieszczenia, obdarzając dziewczynę przy ladzie lekkim uśmiechem. Od razu też podeszła w jej stronę, siadając na jednym z wolnych krzeseł.
    - Daj mi americano, proszę - powiedziała, równocześnie szukając w portfelu drobnych.

    [Dzień dobry ; ) Przepraszam bardzo, że zaczęłam dopiero teraz, ale nie miałam zbytnio czasu. I wybacz jeszcze, że tak brzydko i krótko, ale przed chwilą wróciłam do domu po całej nocy zarwanej i nie myślę zbytnio.]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  20. [ spoko. Ja i tak zawsze siedzę do późna ;) ]

    On za to uwielbiał jeść. Ale jeść dobrze, gdzie po posiłku czuł się nasycony, ale nie ociężały i w ciągu trzech godzin mógł pójść pobiegać, albo wykonać serię jakichś ćwiczeń. To było jego paliwo, bez którego nie był w stanie długo pociągnąć.
    - Jestem cholernie surowy - powiedział szczerze i upił kilka większych łyków piwa. - Ale nie tylko w stosunku do innych. Przede wszystkim w stosunku do siebie - pokiwał głową, jakby na potwierdzenie tych słów. - U kobiet może jest to urocze, ale nie popadajmy w skrajności, bycie niepewną siebie sierotką wcale nie jest interesujące - mruknął. Bardzo doceniał ludzi walczących o siebie.
    - Ja może nie kocham, ale bardzo lubię - roześmiał się. Wciągnął głośno powietrze nosem i ściągnął brwi. - No ja chyba aż tak strasznie nie śmierdzę - uśmiechnął się do niej łobuzersko.
    Co jakiś czas zerkał na scenę, a gdy ta wreszcie się zwolniła, od razu poderwał się z miejsca.
    - Dobra, idę grać - rzucił w stronę dziewczyny i od razu podbiegł z gitarą w odpowiednie miejsce.

    [ http://youtu.be/KALQnBzKqVw ]

    OdpowiedzUsuń
  21. [A może ty jakiś masz? :)]

    OdpowiedzUsuń
  22. [Prowadzi darmowe zajęcia dla dzieciaków z biednych rodzin i sierocińców. Pomaga też w stołówce dla bezdomnych ;)]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Więc rozdawanie obiadków lub kolacji w stołówce może być dobrym, albo już było, początkiem dla znajomości ;)]

    OdpowiedzUsuń
  24. [Skoro ustalone, to pozostaje jedno pytanie - kto zaczyna? :)]

    OdpowiedzUsuń
  25. [Będzie ciężko ;D Nie mam talentu do zaczynania, ale jeśli chcesz się zawieść, to czemu nie ;P]

    OdpowiedzUsuń
  26. [No właśnie pomysłu żadnego nie posiadam, kiepsko u mnie z nimi. ;<]

    OdpowiedzUsuń
  27. [ noc zawsze była moim sprzymierzeńcem ^^ a ja właśnie oryginału nie lubię ;p ]

    Pewnie dlatego tak ciężko było mu nawiązywać nowe znajomości. A może nie nawiązywać, bo z tym nie miał problemów, ale utrzymać je - to było wyzwanie. A to wszystko przez to, że tak dużo wymagał. I tak szybko się nudził. Naprawdę, w jego życiu raptem jednej osobie udało się go zainteresować na dłużej, niż jedną noc.
    - Jak ktoś pali beznadziejne, to oczywiście. Ale ja palę te najlepsze, które naprawdę nie śmierdzą, zwłaszcza jeśli coś zjem, czy wypiję - powiedział i jakby na potwierdzenie tych słów dopił piwo.
    Ukłonił się publiczności i już miał zejść ze sceny, gdy nagle poczuł, że jednak chce zagrać coś jeszcze. Jakoś nie chciał pozostawić po sobie dość smętnej atmosfery. Dziś zdecydowanie miał świetny humor.

    [http://youtu.be/Yn18yBTBQI8]

    OdpowiedzUsuń
  28. [ no wiem, zły jestem xd no ba! nawet mam jeden z ich kawałków ustawiony na dzwonek w telefonie ;p ]

    Oparł gitarę o blat baru i szybko zamówił jeszcze jedno piwo, bo czuł, jak zaschło mu w ustach. Jeszcze niedawno borykał się z jakąś cholerną infekcją, przez którą pewnego dnia nie mógł się słowem odezwać i od tej pory musiał często coś pić, by mieć stale nawilżone gardło.
    Uśmiechnął się do dziewczyny szeroko i pokiwał głową.
    - A dziękuję - ukłonił się lekko i wyciągnął jednego papierosa - to teraz pani kolej - powiedział i wypuścił dym z ust, specjalnie odwracając się w drugą stronę, by nie narazić Jasmine na niepotrzebne smród i toksyny.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Zacznę jutro, okej? Bo dzisiaj nic już raczej nie wykrzeszę ;)]

    OdpowiedzUsuń
  30. Alexander Williams.2 sierpnia 2012 23:16

    [A mogę mieć. W sumie oboje pracują na zacnym stanowisku "kelner", więc myślę, że mogliby pracować w jednej kawiarni, jak sądzisz?]

    OdpowiedzUsuń
  31. Alexander Williams2 sierpnia 2012 23:43

    [Myślę że tak. Tylko takie raczej pozytywnie neutralne, jeśli rozumiesz o co mi chodzi.]

    OdpowiedzUsuń
  32. [ musiałaś mi kurde przypomnieć, że powinienem nadrobić małe zaległości z francuskiego? ;p ]

    Odprowadził ją wzrokiem ze śmiechem. Ile razy słyszał takie wymówki? On ich używał zazwyczaj wtedy, gdy się za bardzo spinał. Na szczęście teraz mu się to nie zdarzało.
    Piosenkę oczywiście bardzo dobrze znał i choć nie był jej wielkim fanem to słuchał uważnie, w między czasie dopijając piwo i zamawiając dwa kieliszki czystej. Ciężko było go upić, ale chciał poczuć choćby delikatne szumienie w głowie.
    - J'adore - uśmiechnął się do niej szeroko, gdy już wróciła na swoje miejsce. Pamiętał niewiele, ale kilka zwrotów kojarzył, mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  33. [ Ta, to sobie tutaj poćwiczymy xd ]

    Zamówił jeszcze jeden kieliszek wódki, a gdy go opróżnił, uśmiechnął się do dziewczyny szeroko. Jeszcze kilka, a stanie się poliglotą.
    - Oui, je parle fracaise un peu et je parle anglaise et grec parfait - powiedział z dumą i posłał jej łobuzerski uśmiech. Wolał nie napomykać o tym, że zna podstawy włoskiego, niemieckiego i hiszpańskiego, bo były one na tym samym poziomie co jego francuszczyzna. Miał jednak to szczęście, że szybko uczył się języków obcych, a w dodatku to lubił. Tyle tylko, że nie miał na nie niestety czasu, stąd jego dość kiepski poziom.

    [ kurde, już nic nie pamiętam, a jestem na rozszerzeniu xd ]

    OdpowiedzUsuń
  34. Z wdzięcznością otoczyła kubek dłońmi i upiła pierwszy łyk aromatycznego napoju. Co jak co, ale kawy tu mieli wyśmienite, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Uśmiechnęła się tylko gdy chowała portfel do torby, po czym skierowała niebieskie patrzałki na twarz koleżanki.
    - Nawet nie pytaj... Następnym razem ja zapraszam, kiedy masz wolny dzień? Proponuję kino, właśnie weszła kolejna cześć Madagaskaru - powiedziała, znowu chwytając w drobne dłonie kawę, coby na chwilę zanurzyć w niej usta.
    Nie było nic dziwnego w fakcie, że miała zamiar obejrzeć bajkę. Było z niej takie duże dziecko, które dobrze stworzoną produkcją nie potrafiło pogardzić. Tym bardziej, że wprost uwielbiała zwierzaki z tego animowanego filmu i zawsze głośno się przy nim śmiała.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  35. Londyn.2012.Już niedługo początek roku szkolnego. Uczniowie wracają z wakacji, a nauczyciele pełni werwy przygotowują się do odpytywanie spóźnialskich. Co te wakacje zmieniło się w uczniach? Czy zdali sesje poprawkowe? Kto tym razem będzie zarządzał szkolną elitą? Czy ci nierozgarnięci zmienili się we wzorowych uczniów, który z wyróżnieniem skończą College preparatory School?
    Koniecznie musisz to sprawdzić dołączając do tej, jednej z najlepszych szkół!
    Nie stracisz nic, a ile zyskasz.

    [college-preparatory-school.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń