środa, 18 lipca 2012

Oh well, whatever, nevermind.

     Na widok głupiego skrawka papieru, do głowy napływało milion mieszanych uczuć, których nie dało się opanować. Płacz, śmiech, krzyk, radość, smutek. Wszystko pojawiające się na raz nie było dobrą oznaką. W jego głowie powstawał jeszcze większy mętlik niż do tej pory. I to dlaczego ? Przez jakieś bazgroły na zżółkniętej kartce ? To było śmieszne. Nawet on sam tak twierdził, aczkolwiek to już nie jego wina, że łapał go bezlitosny skurcz w środku, na widok czegoś, co przypominało mu swoje dzieciństwo. Na pozór cudowne, bo przecież kto nie byłby zadowolony od dostatku wszystkiego ? Zabawki, ubrania, rozrywki. Czego tylko dusza zapragnie. On jednak od zawsze czuł niedosyt. Gdy był mały, wyobrażał sobie czarną dziurę w środku swego serca, która pochłaniała wszystko do swego środka, przy czym on nie czerpał z tego żadnej satysfakcji. Nie potrafił określić czego mu brakuje, bo tak na prawdę, miał wszystko. Wszystko...

- Ale przecież powiedziałeś...
- Tak, powiedziałem. I co z tego ? Nie rozumiesz, że po prostu zmieniłem zdanie ? Ot tak ? Bo miałem taki kaprys ? Tylko błagam cię, nie becz. Nie warto. Na pewno nie za takim idiotom, jak ja. Po prostu udawaj, że nic się nie stało. Nic między nami nie było. Nasza znajomość nigdy nie miała miejsca, a ty o mnie nigdy nie słyszałaś. Jedyny Leon, którego znasz, to ten śmieszny lew na sokach w kartonie. - odpowiedział, wstając od stołu i podchodząc do wieszaka. Prawą ręką chwycił swój czarny płaszcz i zarzucił go na siebie, po czym owinął swoją szyję kremowym szalikiem i wcisnął buty na nogi. Rzucił tylko niechlujne spojrzenie przez ramię i wyszedł z mieszkania, zostawiając młodą brunetkę samą, z kartonem książek i kilkoma płytami CD.

     W jego apartamencie panowały egipskie ciemności. Jedynie mały płomyczek, który tlił się w kominku, dawał jasną strugę światła, padającą wprost na zmęczoną twarz Leona. Co jakiś czas wpatrywał się w kieliszek z krwistą substancją, która mieniła się w słabym blasku ognia. Upijał małe łyczki, delektując się wykwintnym smakiem napoju. Lubił takie chwile. Sam na sam z kieliszkiem trunku po którym odpływał. Jednak zbyt częste "rytuały" przypominały mu o tym, że jest sam jak palec i nie potrafi się ustatkować, niczym prawdziwy mężczyzna. Być może jeszcze do tego nie dorósł. Każdy dojrzewa w swoim tempie, prawda ? Nie chciał wiązać się na stałe. Nie chciał akurat w TYM momencie decydować co będzie robił za dwa lata. Nie chciał. Jego jedynym marzeniem było żyć chwilą i nie myśleć o jutrze, jednak otoczenie wywierało na nim dosyć dużą presję, jakby to oni decydowali o tym, jak będzie żył. 

~*~


Hi, i'm Leon Bocaccio, and i'm asshole.
lat 27, urodzony 15 maja 1988 roku w Rzymie
aktualnie Londyn
pół Szwed, pół Włoch
profesor psychologii

Wiesz gdzie leżą Włochy, prawda ? Tak, to ten wielki but na południu Europy. Jego stolicą jest Rzym, w którym urodził się Leon, twój profesor psychologii. Zapewne chciałbyś go lepiej poznać, mam rację ? W jego historii nie ma nic szczególnego. Jest jednym z trójki dzieci Evy i Sebastiana. Urodził się jako ostatni, czyli możecie twierdzić, iż jest najmłodszy w rodzinie. Żyli pod dostatkiem wszystkiego - jedzenia, ubrań, zabawek, rozrywki, jak każda włoska rodzina. Co spowodowało, że Leon znalazł się w Londynie ? Chęć poznawania świata i ukończenie dobrych studiów. Rodzice nalegali, aby ich najmłodszy synek został lekarzem, jak to było w tradycji rodzinnej. On jednak, jak na upartego osła przystało, złożył papiery na pedagogikę i tak oto został jednym z miliona profesorów psychologii w Wielkiej Brytanii. 
                             
Who's gonna save the world tonight?
Who's gonna bring you back to life?
We're gonna make it, you and I
We're gonna Save The World tonight


Charakter powiadasz ? Również zwyczajny. Jest lekko zgryźliwy i opryskliwy. Buntuje się jak jakiś gówniarz i nigdy nikogo nie słucha. Uwielbia nawiązywać nowe kontakty i pomagać studentom rozwiązywać różne problemy. W stosunku do podopiecznych jest łagodny i stara się być dla nich oparciem. Praktycznie nigdy niczego od nich nie wymaga i rzadko kiedy sprawdza ich wiedzę. Chyba da się go polubić, nie uważasz ?

We've come a long way since that day
And we will never look back
Look back, at the faded silhouette


Uwielbia grać na pianinie. 
Nigdy nie miał żadnego zwierzaka.
Pali czerwone Marlboro. 
Ubóstwia kuchnię francuską.
Ma kilkanaście tatuaży.
Jest optymistą. 

Maybe heaven right now is a devil or angel away...

[Witam, witam. Karta słaba, poprawię się. Kiedyś tam... Zdjęcia pochodzą z tumblr.com, a na nich Sebastian Ingrosso. Na wszystkie wątki jestem chętna, mogę zacząć jeśli ktoś podsunie mi dobry pomysł. Tak więc, zaczynajmy ! :)]




10 komentarzy:

  1. Etein Maverrick18 lipca 2012 15:45

    [No, kurczę Etein nie jest na psychologi nie jest, ale i tak liczę na jakis wątek? Może spotkali by się, w barze w którympracuje Et, hym?:p]

    OdpowiedzUsuń
  2. Etein Maverrick18 lipca 2012 18:07

    Doprawdy, sam fakt iż pogoda była do bani, nie był jej jedynym problemem. Znowu, musiała kuć całą noc, do testu przez co była niewyspana, a na domiar złego, kolejną wypłatę, musiała przeznaczyć na czynsz, przez co niestety nie będzie mogła kupić sobie fajnych czarnych butów których widziała. Zresztą, jak to zwykle ona, olała problemy i z uśmiechem na twarzy pognała, do stolika przy którym zasiadł właśnie młody mężczyzna. Stanęła tuż przy stoliku, lekko przekrzywiając głowę w bok.
    -Czy mogę przyjąć zamówienie?- zapytała, przystając na jednej nodze, co spowodowane było faktem, iż jej pięty dłużej nie mogły znieść, bólu wywołanego przez szpilki, które jej szef kazał jej nosić.
    Etein lubiła, mieć zmianę dzienną, wieczorami z reguły ludzie przychodzili tu, by się upić i rozwalić co popadnie, zapominając o tym iż bar ten oferował również pyszne jedzenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjrzała się mężczyźnie, obserwując jak wzorkiem szuka czegoś do zamówienia. Znajoma twarz, jednak teraz nie miała sposobności, zastanawiać się gdzie go widziała, bowiem ciszę panującą miedzy nimi, przerwał jego głos. Krem z brokuł, od samej nazwy robiło się jej niedobrze, nie to żeby była wybredna, ale do brokuł słabości nie miała. Wyciągnęła z za pasa, mały notesik i szybkimi ruchami zaczęła zapisywać, zamówione dania.
    W takich momentach, czasami wyobrażała sobie, że zapisuje wywiad, przeprowadzony z kimś sławnym i znanym. Szybko wróciła do kartki, po czym również lekko się uśmiechając zerknęła na mężczyznę.
    Był zmęczony, było to widać, w jego mimice. W końcu kto w tych czasach nie był zmęczony.
    -Ciężki dzień, co?- powiedziała chowając notesik, za szary fartuch, uśmiechając się pokrzepiająco.- Rozumiem, pana.- stwierdziła nabierając powietrza do płuc.- To wszystko?

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dobry! Leon jeszcze dycha? Bo skoro on profesoruje na psychologii, a Annie tam studiuje, więc może coś wymyślimy? :D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam :) Pomysł na wątek? :)]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Nie taka zła, jak powiadasz.]

    OdpowiedzUsuń
  7. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 22:22

    [Oboje grają na pianinie, poza tym Leon uwielbia kuchnię francuską, a Jasmine jest z Francji i naprawdę dobrze gotuje... ;)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jaki stosunek Leon mógłby mieć do Annie? :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. Londyn.2012.Już niedługo początek roku szkolnego. Uczniowie wracają z wakacji, a nauczyciele pełni werwy przygotowują się do odpytywanie spóźnialskich. Co te wakacje zmieniło się w uczniach? Czy zdali sesje poprawkowe? Kto tym razem będzie zarządzał szkolną elitą? Czy ci nierozgarnięci zmienili się we wzorowych uczniów, który z wyróżnieniem skończą College preparatory School?
    Koniecznie musisz to sprawdzić dołączając do tej, jednej z najlepszych szkół!
    Nie stracisz nic, a ile zyskasz.

    [college-preparatory-school.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń