sobota, 4 sierpnia 2012

~This is my truth. Tell mi yours.~

Początki są zawsze trudne.


Jego rodzice mieli nadzwyczaj ciekawe poczucie humoru, bowiem jako posiadacze nazwiska Holmes dali swojemu pierworodnemu na imię Sherlock.. Niestety, Microfta nie przewidziano, ponieważ rodzice małego Sherly'ego zginęli  efektownie zanim udało im się spłodzić kolejnego syna i dać mu imię będące dowodem beztroski. W każdym razie Sherly trafił do sierocińca, gdzie spędził lata uciekając przed większymi i silniejszymi łobuzami. Później został wywindowany do mieszkania socjalnego, gdzie dano mu piętnaście dolarów kieszonkowego na tydzień i kazano sobie jakoś radzić.

Taki duży kocur.

Holmes, z wykształcenia nikt, zaczął więc próbować kombinować sobie jakąś robotę, zazwyczaj bez większych sukcesów. Z jakiegoś powodu żadnemu pracodawcy nie odpowiadał wiecznie włóczący się, hałaśliwy niczym koncert dubstepowy pracownik, który nad wyraz uwielbiał spać na biurku, na krześle albo po prostu na podłodze, rozciągając się na sposób przypominający rozlazłego kocura. Dodatkowo Holmes był typem niezwykle nieodpowiedzialnym, spóźnialskim i marudnym, i nie ustawał w próbach zrobienia kariery nie przy biurku, ale pod nim.
(Holmes jak to kocury, lubił się łasić.)
W ciągu kilku lat wywalono go z niemalże setki posad, mniej lub bardziej legalnych i wtedy właśnie Holmes 
(Nikt praktycznie nie zwraca się do niego po imieniu.)
postanowił założyć coś w rodzaju biura informacyjnego, w którym deklarował za odpowiednią kwotę dowiedzieć się absolutnie wszystkiego, niezależnie od kosztów własnych
(A tyłeczek cię nie boli, kiciu?)
byle za odpowiednią kwotę. A jako, że wbrew pozorom był bystry, obrotny i miał oczy z tyłu głowy, szybko stał się naprawdę cenionym informatorem dla zdradzanych żon, porzuconych kochanków, oszukanych dilerów i absolutnie każdego tatałajstwa, które się napatoczyło do jego kawalerki. Udało mu się wypracować nawet naprawdę solidne plecy w postaci wdzięczności co bardziej honorowych mafiozów i całkiem nieźle mu się żyło, dopóki nie przyczepiła się do niego skarbówka.

Drugie dno.

Gdy tylko rząd zaczął interesować się jego niezbyt legalną
(Kto niby ma głowę do podatków?)
działalnością, Holmes natychmiast znalazł sobie posadkę sprawiającą wrażenie legalnej i został czymś w rodzaju sekretarza na uniwersytecie.
(Jego obowiązki polegają na spaniu na biurku, ładnym wyglądaniu i sypianiu z dziekanem.)
Nikt do końca nie wie, czym powinien się zajmować, więc głównie włóczy się po korytarzach i zbiera przeróżne plotki. A nuż mu się kiedyś przydadzą. 

Prywatnie.

Zdecydowanie nie zachowuje się stosownie do swojego wieku, w ogóle nie zachowuje się stosownie do czegokolwiek. Jest szokująco bezpośredni i przyjacielski, potrafi przymilać się do obcych ludzi, jednocześnie  lekceważąc każdego i łażąc swoją drogą. Większość ludzi uważa go albo za wariata, albo za upośledzonego sawanta, i jest w tym stanowczo trochę prawdy. Zazwyczaj wysławia się infantylnie, szybko i z dziecięcą werwą, rzadko jednak słucha odpowiedzi. Nie należy jednak go lekceważyć, jest niepokojąco wścibski i złośliwy.

*
Witam, mam nadzieję, że karta i postać się podoba. Twarz - Christan Bale, przez zdjęciowa. Ostrzegam, Holmes to bardzo specyficzny facet...

18 komentarzy:

  1. [Wręcz jakiś wątek i powiązanie wypada naskrobać! Nie mam jednak takowych pomysłów ;c]

    OdpowiedzUsuń
  2. [No niestety, jakoś nic się nie dzieje u Christie, by miała mieć dla niego sprawę ;d]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Może być i tak. Do tego jeszcze mogą być jakieś snucia ze zbieżnością nazwiska, nawet jeśli to tylko zbieg okoliczności, zawsze może coś się za tym kryć, prawda? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  4. Wakacje były od tego, żeby odpoczywać, żeby człowiek mógł się zrelaksować i przestać zwracać uwagę na jakiekolwiek problemy. Nie było to łatwym zadaniem, jeśli ktoś sobie to za takowe obrał. Inni rezygnowali z wakacji na rzecz pieniędzy, bo chcieli, aby wpadło im do kieszeni trochę grosza. Chwytali się jakichś robótek sezonowych, które - gdyby były opłacalne i dobrze by się pracowało - mogły zostać przedłużone za obopólną zgodą.
    Dzisiaj Christine miała urlop i jej zamiarem było odespanie tych kilku dni ciągłego biegania. Albo to wędrowała do sklepu albo została wynajęta do zrobienia sesji ślubnej kolejnej parze. I nie odmawiała, bo tutaj dobrze się dziewczynie pracowało, a zdjęcia były jej pasją i zawsze więcej pieniędzy przybyło na jej konto bankowe.
    Nie było jej to dane, ponieważ z samego rana telefon grzmiał wniebogłosy, zmuszając ją do sięgnięcia do szafki nocnej i ospałym tonem wypytując, kto jest po drugiej stronie. Okazał się to ojciec, który chciał dokumentację oświadczającą o ubezpieczeniu dziewczyny, a ta zawarta została w jednym z biur Uniwersytetu.
    Gdy już się przygotowała, udała się do wyjścia, przecierając jeszcze dłońmi swoje oczy. Zazwyczaj o tej porze byłaby na nogach i byłaby wstanie używalności, aczkolwiek odespanie tego wszystkiego i nagłe wybudzenie niezbyt dobrze miało się ze sobą w parze.
    Gdy zaparkowała na parkingu wyższej szkoły, skierowała się wyszczególnioną drogą do odpowiedniego budynku, gdzie nogi same poniosły ją do sekretariatu.
    Zapukała dwa razy, a nie usłyszawszy odpowiedzi zza drzwi, weszła do środka cicho, bez jakiegokolwiek trzasku, dzierżąc jeszcze w dłoni papierowy kubek z kawą.
    - Dzień dobry - powiedziała w stronę siedzącego przy biurku mężczyzny, który wyglądał jakby drzemał na krześle, mając mocno odchyloną głowę do tyłu.
    Odchrząknęła głośniej, stając naprzeciw niego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Annie Fitzgerald4 sierpnia 2012 18:22

    [<3 <3 <3]

    OdpowiedzUsuń
  6. Spojrzała na mężczyznę, następnie na okno przesłonięte roletą i wywróciła oczami.
    - Nie widać. Poza tym opalenizna od pasa w dół nie jest chyba korzystna. - odparła, unosząc wymownie brwi i czekając, aż mężczyzna się zreflektuje, by poświęcić dziewczynie kilka minut! Poszukiwanie danej dokumentacji z pomocą komputera nie będzie jakimkolwiek problemem, prawda?
    Zignorowała jego negliż, bo już z niejednym wyjątkiem i pomysłem się spotkała, więc nie było sensu, by dalej rozwodzić się nad tym wszystkim.
    - Przyszłam po dokumenty, ojciec dzwonił i mówił już wcześniej. - powiedziała pewnie, popijając po chwili kawę.
    Ona tu nawet cały dzień będzie sterczeć, byleby tylko dostać to, czego żąda!

    OdpowiedzUsuń
  7. [Już go lubię ; )]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  8. Annie Fitzgerald4 sierpnia 2012 19:18

    [Pokusimy się na coś? <3]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Również witam :)Świetna postać. Może masz jakiś pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wykrzywiła twarz w grymasie.
    - Nie... Mogę dać dyszkę, ale bez rozbierania. - powiedziała po chwili zastanowienia.
    Nie, naprawdę nie był jej potrzebny striptiz. Może mu nie zależało, aczkolwiek Christine nie chciałaby później odpowiadać za to, że pracownik Uniwersytetu rozbierał się przed nią. Jeszcze ludzie pomyśleliby nie wiadomo co.
    Jeśli miała pełną dowolność to czemu nie miała sobie na to pozwolić?
    Wzruszyła ramionami i obeszła biurko, stając przed monitorem. Sięgnęła do półki z klawiaturą i zaczęła wystukiwać jakieś hasła, by znaleźć odpowiedni dokument i ich miejsce, gdzie były pochowane. Na szczęście, metalowe szuflady nie były za dnia zamknięte, dopiero przy wyjściu ostatniego pracownika zostawały nakładane plomby.
    Coś mruczała, czytając i gdy odeszła do odpowiedniej, metalowej kolumny, mężczyzna mógł ujrzeć na wyszukiwarce wklepanej w programie nazwisko "Holmes" i wzmiankę o ubezpieczeniu.
    Ta zaś zaczęła otwierać te szuflady, palcami przeskakując akta.

    OdpowiedzUsuń
  11. Annie Fitzgerald4 sierpnia 2012 19:46

    [Teraz ciężko mi cokolwiek wymyślić :< Ale jak wpadnę na coś, to dam znać]

    OdpowiedzUsuń
  12. [No dobra, nie wyszło to najlepiej, ale jest cokolwiek.]

    Po przybyciu do Londynu India nie załatwiła wielu formalności dotyczących jej wymiany studenckiej. Wiedziała, że co się odwlecze to nie uciecze, więc postanowiła się tym zająć teraz dopóki ma wakacje. Było już południe, a ona nadal chodziła w dużo za dużej koszuli, w której spała. To był jeden z tych leniwych dni, które w tym wieku są chyba bardzo charakterystyczne. Poszła do łazienki by wziąć prysznic i się przebrać. Następnie przed wyjściem wzięła od dawna leżącą na półce teczkę z dokumentami. Aż dziwne, że jeszcze jej nie zgubiła, co było jej specjalnością. Zamknęła drzwi i ruszyła w kierunku ulicy. Uniwersytet znajdował się kilka przecznic dalej od jej mieszkania. A przynajmniej tak się jej wydawało. Raźnym krokiem szła do przodu, aż do momentu świateł, które za każdym razem kiedy na nie trafiała były czerwone. Lekko zdezorientowana w końcu doszła do budynku szkoły, do której miała nie trzy przecznice, a trzy kilometry. Ale była z rodzaju tych włóczykijów, którzy lubią chodzić, więc humor jej nie zrzedł. Energicznie wbiegła po schodkach przeskakując co drugi, by po chwili otworzyć drzwi. Jak zawsze zaczęła nie w tą stronę co trzeba, co ją trochę zezłościło. Przeszło jej przez myśl, że jest zamknięte, po czym oparła się o drzwi, które ruszyły do przodu. Zdziwiona o mały włos nie upadła. Odetchnęła więc z ulgą i zaczęła przechadzać się po parterze, gdzie zazwyczaj są sekretariaty i gabinety. Długo nie musiała szukać by natknąć się na właściwe drzwi. Zapukała, a następnie pociągnęła za klamkę i weszła do środka. – Dzień dobry. – powiedziała ze znakiem zapytania w głosie unosząc brwi i zaczęła rozglądać się bo pomieszczeniu, kończąc na mężczyźnie siedzącym za biurkiem, do którego lekko się uśmiechnęła. – Jestem z wymiany i przyszłam zostawić swoje papiery. – wyjaśniła podchodząc do jego biurka i kładąc na nim teczkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Wątpię, ale mimo to zapytam o wątek, bowiem Ewcia podobna do mnie nie jest i raczej go od razu nie wkurzy ;)]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  14. [Ostatnio odświeżam sobie Batmany nowe, także widząc Bale'a, którego kocham... Wątek!]

    OdpowiedzUsuń
  15. Londyn.2012.Już niedługo początek roku szkolnego. Uczniowie wracają z wakacji, a nauczyciele pełni werwy przygotowują się do odpytywanie spóźnialskich. Co te wakacje zmieniło się w uczniach? Czy zdali sesje poprawkowe? Kto tym razem będzie zarządzał szkolną elitą? Czy ci nierozgarnięci zmienili się we wzorowych uczniów, który z wyróżnieniem skończą College preparatory School?
    Koniecznie musisz to sprawdzić dołączając do tej, jednej z najlepszych szkół!
    Nie stracisz nic, a ile zyskasz.

    [college-preparatory-school.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń