środa, 1 sierpnia 2012

Bądź sobą



Nie poddawaj się, po prostu bądź sobą. Bo życie jest za krótkie, aby być kimś innym.


Chase William Davies
Billy

Dwadzieścia cztery lata
13.06.1988
Londyn


Tancerz || Barman || Lider Drags Crew || Nauczyciel


Londyńczyk od urodzenia. Z krwi i kości brytyjskiej. Potomek kobiety o lekkich obyczajach i jej kochasia. Niezbyt poważny dwudziestoczteroletni ulicznik. Rozrabiaka od maleńkości. Graficiarz. Dobroczyńca. Na pewno nie student. Nigdy dobry uczeń. Nieporządny figlarz i bałaganiarz. Wiecznie uśmiechnięty, klaunowaty, czerpiący przyjemność z tańca kawalarz. Barman z czarującym uśmiechem. Utalentowany samouk. Lider ekipy streetdancowej - Drags Crew. Żyje muzyką i dla muzyki. 
...historia...
...Drags Crew...

Niezbyt poważny, roześmiany czaruś z błyszczącymi niebieskimi oczyma. Rozgadany, pewny siebie. Momentami indywidualista, czasami chowający się w cieniu innych. Dowódca. Kobieciarz? Średnio. Jedyną kochanką jest muzyka, jedynym natchnieniem ulica. Wiecznie samotny, zawiódł już mnóstwo ludzi. Niestały w uczuciach, bo jeszcze ich nie poznał, skłonny do intryg. Mimo wszystko, prawdomówny. Setki kompromisów i setki kontrastów.
...charakter..

Sto dziewięćdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu. Osiemdziesiąt dwa kilo wagi. Zarys mięśni. Nie palący, nie pijący i nie używający. No... Może czasami. Ciemne blond włosy. Jasne, niebieskie oczy. Roześmiana gęba, normalny nos, normalne uszy. Normalne stopy i normalne ręce. Uczulony na truskawki. Starszy brat. Ambitny, acz leniwy. Niecierpiący swojego pierwszego imienia marzyciel. 
...dodatki...


odautorsko
uf, karta króciutka. Ja wiem, ale skończyła się u mnie chęć ich pisania. Co prawda, wszystko z czasem zostanie uzupełnione tak poważnie, będziecie mogli czytać i czytać. Tymczasem przedstawiam wam Billy'ego, tancerza, barmana w głośnym, nowoczesnym klubie. Jest postacią niezbyt dopracowaną, ale zajmę się tym na dniach. O każdej aktualizacji będziecie informowani. Wizerunku użyczył Robert Hoffman.

63 komentarze:

  1. [Ojejciu Robert <3 Jak ja go kocham *,*]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  2. [taaaaaaaki wysoki, więc miło <3]

    OdpowiedzUsuń
  3. [To może w takim razie wątek?]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasmine Delacour1 sierpnia 2012 22:23

    [To może pomysł na wątek? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Opis postaci strasznie kojarzy mi się z tym człekiem, który żył swoim życiem w filmie. Nie wiem czy to plus czy nie, ale jednak mimo wszystko, karta swoiście fajna.]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 00:11

    [Zaintrygowało mnie określenia Daviesa jako dobroczyńcy ;>]

    OdpowiedzUsuń
  7. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 00:21

    [Jasmine jest wolontariuszką, więc może coś z tym ;)]

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 00:44

    [Może było ;) Może tak się poznali, polubili, łączy ich w końcu muzyka. Jasmine może być zafascynowana talentem zdolnego tancerza, sama w końcu bardzo muzykalna jest, i też sporo swojego czasu tańczyła ;)]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Może Evelyn kiedyś przypadkiem zauważyła jak Billy tańczy i od tamtej pory stara się go przekonać, żeby ją nauczył? Bo taneczne toto dziecko jest, ale tańczyła dawno i balet w dodatku, a teraz powiedzmy ma takie widzimisię.]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 10:45

    [To może Ty? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Może poznają się w barze, w którym pracuje? Jakaś byłaby impreza, którą Michelle nie byłaby zainteresowana i wolałaby siedzieć przy barze i gadać z nowo poznanym barmanem ;> Wiem, trochę oklepane, ale nic innego mi nie przychodzi..]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jasne, czemu nie ; ) Kto zacznie?]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  13. [Ok, już zaczynam.]

    Sobotni wieczór miał wyglądać tak jak zawsze. Michelle miała siedzieć w swoim mieszkaniu, oglądać jakieś komedie romantyczne lub czytać swoją ulubioną książkę, popijając przy tym czerwone wino. Tak jednak nie robiła, ponieważ jej znajomi z roku wyciągnęli ją na jakąś imprezę, która odbywała się w jakimś barze. Chelle nie miała ochoty na zabawę, ale odmówić nie mogła. Nałożyła więc na siebie białe rurki, dżinsową koszulę i nie za wysokie szpilki, w których wkroczyła do baru. Przywitała się ze znajomymi, którzy rozpoczęli dobrą zabawę. Ona na razie wolała się oswoić z nowym miejscem.
    - Jedno duże piwo. - zwróciła się do barmana, siadając na wysokim krześle.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Ale ostrzegam, że nie umiem zaczynać i nie odpowiadam za nagły atak serca, który na pewno dostaniesz, jak przeczytasz te bzdety niżej.]

    Odkąd przez przypadek poznała Billy'ego, ciągle męczyła go, coby ją też nauczył tak tańczyć. Owszem, muzykalne toto było, taneczne też, ale odkąd rzuciła balet nie rozwijała się w tej dziedzinie. No, chyba że za rozwój uważamy zwykłe potańcówki w klubach, gdzie dziewczyna dość często przebywała, jak tylko znalazła wolną chwilę. Zdawała sobie sprawę z faktu, że takie 'prześladowanie' i męczenie prośbami może nieco denerwować chłopaka, dlatego gdy zgodził się z nią spotkać była praktycznie w siódmym niebie.
    Już kilka minut przed czasem siedziała na murku przed budynkiem, w którym to niby czekała na nią jakaś niespodzianka. Skrycie miała nadzieję, że Billy się wreszcie zgodził i nauczy ją choć trochę swojego stylu. Tak, było z niej dziewczę wymagające i nieco egoistyczne, w końcu w dzieciństwie miała wszystko i nic od niej nie wymagano. Dlatego też była taka zła gdy jej coś nie wychodziło, jak wtedy, gdy sama próbowała naśladować ruchy tancerzy streetdancowych.
    Była też niecierpliwa, a chłopak ewidentnie się spóźniał, chociaż dopiero kilka minut. Jednak gdy go już ujrzała, uśmiechnęła się szeroko, zeskakując z murku i podbiegając do niego. Zupełnie jak dziecko.
    - Spóźniłeś się - wytknęła mu, ale już się nie złościła. Była szczęśliwa, że wreszcie się pojawił.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  15. Owszem, w duchu liczyła na lekcje indywidualne, ale grupowe też by jej odpowiadały. Gdyby tylko byli to ludzie mniej więcej w jej wieku, jedno spojrzenie skierowane na dzieciaki na ławeczkach, a już poczuła się o kilka lat starzej. Mimo wszystko obdarzyła młodzież lekkim uśmiechem, po czym niepewnie podeszła do Daviesa.
    - Nie wspominałeś, że będzie ktoś jeszcze - mruknęła, przez ramię zerkając na ławki. Owszem, była zaskoczona, może gdyby ją uprzedził zareagowałaby inaczej, ale tak była troszkę zła. Delikatnie mówiąc. - Billy, przecież ja się przy nich skompromituję, moje stare kości przy ruchach tych gówniarzy od razy wykorkują.
    Mówiąc to wbiła mu lekko palce w żebra, bo nawet jakby chciałaby go popchać, to i tak była trochę za niska. Jej marne 165 centymetrów przy jego dwóch metrach wyglądało nieco żałośnie. Mimo to już na pewno zrozumiał, że żartowała i chętnie z nimi potańczy, w końcu tyle na to czekała.
    Z kieszeni szortów wyjęła cienką gumkę, związała niesforne włosy w luźną kitkę i założyła ręce na piersiach.
    - No dobra panie nauczycielu, co mam robić? - pokazała mu język, po czym odwróciła się przodem do jego uczniów.

    [A właśnie że nie, tak inaczej. Podoba mi się to ^^]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  16. Skoro jeszcze nic mu nie zrobiła, to znaczyło to, że te lekcje naprawdę wiele dla niej znaczą i jak na razie Billy mógł spać spokojnie. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść, o czym się Meidenówna wkrótce przekonała. Nie dość, że stała na samym środku, normalnie w centrum i każdy ją dokładnie widział, to jeszcze miała zatańczyć? Sama? Przecież ona nic z tego co tu pokazywali nie potrafiła, a Jeziora Łabędziego chyba im nie odstawi, prawda? Tak, teraz już Davies powoli mógł obawiać się o swoje życie, upokorzenia na oczach tych wszystkich młodocianych mu nie daruje.
    - Nie lubię cię - słowa te wypowiedziała bezgłośnie, poruszając tylko ustami i patrząc centralnie na chłopaka, który najwyraźniej świetnie się bawił.
    Nie dziwiła mu się, wszyscy w grupie pokazali coś świetnego, tylko ona została jak ta sierotka, która wyróżniała się tylko kolorem włosów, bo wzrostem to przerastała tylko dziesięciolatków, przez co czuła się jeszcze bardziej niepewnie. W myślach układała sobie szybki układ, który mogłaby pokazać i w końcu uśmiechnęła się. Nie pokaże żadnego łabędzia ani dziadka do orzechów.
    Gdy wszyscy już skończyli, jak podejrzewała skierowali oczy w jej stronę, a wtedy z gracją zdjęła sandałki, coby jej nie przeszkadzały, i przez całe te trzydzieści sekund pokazała chyba swój najlepszy jazzowy taniec. Już nawet nie pamiętała kiedy to robiła, ale przypomniała sobie wszystkie lekcje, wszystkie ruchy i chociaż odstawała od grupy stylem, to przecież po to tu była, żeby się nauczyć. No i miała nadzieję, że jazzem nie gardzą i choć ogólnie wiedzą co to jest, bo kompromitacji by nie zniosła.

    [Nie kwękaj, jest dobry jak wszystkie ;)]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Omomomomom, gif <3 Jedna z moich ulubionych scen *,*]

      Evelyn

      Usuń
  17. I jak to było do przewidzenia, Evelyn znowu dopięła swego. Co prawda lekcje trochę odbiegały od tych wymarzonych, ale w końcu Billy ją uczył i co z tego, że obok niej stał tuzin bachorków, w tym kilku najwyraźniej niedopieszczonych, jak wywnioskowała po tych gwizdach? Najważniejszy był fakt, że ona też tu była i teraz z uwagą śledziła ruchy kolegi, który po raz kolejny oczarował ją swoim tańcem, chociaż był to tylko mały kawałek? Przecież wkrótce nauczy się więcej, a wtedy żegnaj mistrzu Daviesie, witaj Evelyn! No dobra, trochę się w tych myślach zagalopowała, ale posłusznie powtarzała wszystko co nauczyciel pokazywał.
    Tańcząc tak czuła się wspaniale, zresztą nie tylko ona. Na wszystkich twarzach wokół widziała uśmiechy, chociaż i wysiłek, w końcu coś trzeba było w to włożyć, prawda? Co z tego, że rano nie wstanie z łóżka bo będzie się czuła jak po kolejnej zabawia, na której przetańczyła całą noc? Ważne było tu i teraz, a kilka drobnych faktów tego nie zniszczy.
    Jak się spodziewała, po jakimś czasie Billy zarządził krótką przerwę, co dla większości, w tym i dla niej, było wręcz wybawieniem na tych kilka minut. Korzystając z okazji podeszła do dwóch nastoletnich dziewczyn i zagadnęła je na temat Daviesa. Pamiętała co powiedział mały Tommy i chciała wiedzieć co małolaty w swoim profesorku widzą. A że pozna kilka punktów widzenia na temat chłopaka to potem będzie go tym doprowadzać do szału, ale on jeszcze nic nie wiedział, no, chyba że podsłuchiwał.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  18. Podziwiała to, co robił Davies dla tych wszystkich dzieciaków. Ona miała dom, rodzinę, niczego jej nie brakowało. Nie miała pojęcia jak porzucone dziecko może się czuć, gdy wychowuje je ulica i gdy nie ma się nikogo, kto nakierowałby myślenie takiego zbuntowanego nastolatka na właściwą drogę. Ale współczuła im wszystkim i wiedziała już, że nie była to jej ostatnia wizyta na lekcjach. I nawet jeśli Billy będzie miał jej już dość to ona zostanie, w końcu właśnie znalazła sobie dwie nowe koleżanki, które zdradziły jej swoje uwagi na temat chłopaka. Z niektórymi się zgadzała ale do innych miała wątpliwości, ale nie przyciskała dziewczyn do muru, niech myślą co chcą.
    Koniec zajęć zbliżył się o wiele za szybko, Evelyn mogłaby tu zostać dłużej, chociaż po tak długiej przerwie jej mięśnie nie były przyzwyczajone do takich ćwiczeń. Kiedy podszedł do niej znajomy, siedziała na podłodze i rozmasowywała sobie łydkę, nie zwracając na niego szczególnej uwagi. Dopiero gdy usłyszała pytanie, podniosła piegowatą buźkę i spojrzała na niego zza pojedynczych czerwonych kosmyków, które wypadły z gumki i zdobiły jej twarz.
    - Nie wiem, skoro będzie trudniej to chyba nie dam rady - mówiąc to dmuchnęła w górę, a niesforne włosy przynajmniej odsłoniły jej oczy, bo na czole dalej były jak przed chwilą.

    [Znam ten ból : / Ja teraz idę, ale koło 21/22 będę, do napisania :)]

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozglądała się dookoła siebie, obserwując uważnie ludzi. Większość z nich bawiła się na parkiecie, tańcząc w rytm muzyki. Nieliczni, tacy jak ona, siedzieli na swoich miejscach i pili trunki, lub obściskiwali się ze swoją drugą połówką. Chelle odwróciła się i uśmiechnęła się widząc przysuwające się w jej stronę piwo.
    - Wielkie dzięki. - odparła i upiła mały łyk. Tak naprawdę, to nie lubiła piwa, ale teraz miała na nie ochotę jak nigdy. Uniosła wzrok od góry i przyjrzała się uważnie barmanowi, który był dość przystojny.
    - Już wiem, gdzie się podziewają wszyscy przystojni faceci w tym mieście. - odparła uśmiechając się nieco figlarnie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda? I nie ważne, czy to dziewczyna brata, z którą mamy ochotę się spotykać, czy to nałożenie biżuterii matki wartej kilka tysięcy funtów lub samochodu ojca, na który poleci każda fajna laska. Ludzie uwielbiali robić coś, co jest zakazane. Wyczuwali ten zastrzyk adrenaliny. Jak nowożeńcy, pragnący spróbować zaznania rozkoszy w przymierzali w centrum handlowym lub mężczyzna z kochankiem, uprawiający seks w łóżku, w którym sypia ze swoją małżonką lub przeciwko religii - zaznanie rozkoszy w trójkącie.
    Wszystko było czymś dla człowieka ekstremalnym, pobudzającym.
    Ale to nie tylko powyższe sytuacje były tak pobudzające. Prócz takich jeszcze były potyczki, bitwy, wypicie alkoholu i kierowanie samochodem będąc pod wpływem, choć to było najgłupsze posunięcie.
    Na takiej potyczce miała się pojawić Christine, ale nie w roli osoby, która bierze w tym udział czynny. Jedynie bierny, jako obserwatorka, która będzie uwieczniać momenty na prośbę organizatora zabawy dzięki swojemu aparatowi. Dla niej to było wręcz doskonałe, ponieważ mogła sobie udoskonalić umiejętność panowania nad aparatem i operowania obrazem.
    Podjeżdżała właśnie pod gmach starej fabryki swoim samochodem, który wyróżniał się na tle innych aut. Chyba także dlatego je tak bardzo uwielbiała.
    Pokręciła głową z niedowierzaniem, jak to niektóre dziewczyny potrafiły być bezmyślne. Żeby iść w wysokich szpilkach po piaskowej drodze, później betonowej, gdzie była całkiem nierówna w zamiarze tańca i podziwiania? Brawa dla nich.
    Do budynku weszła prędko, dzierżąc w dłoniach aparat i poprawiając saszetkę zawieszoną na jej biodrach. Wkroczyła do niego w najzwyklejszym ubraniu - ot, wąskie spodnie dżinsowe, jakiś czarny top i dżinsowa kamizelka, z poszarpanymi bezrękawnikami, gdzie miała na plecach naszyty jakiś symbol.
    Przywitała się z kilkoma osobami, niektórym nieznajomym odpowiedziała uśmiechem i stanęła w dogodnym dla niej miejscu, jakim okazał się centrum widowni, gdzie to mogła spojrzeć na twarze oraz ciała poruszające się z muzyką w skomplikowanym układzie tanecznym.

    OdpowiedzUsuń
  21. Upiła kolejny łyk piwa, oblizując swoje wargi. Uważnie się przyglądała barmanowi, który sam rozglądał się na wszystkie strony. Zrozumiała o co mu chodzi, a kiedy usłyszała pytanie, tylko uśmiechnęła się pod nosem.
    - Wiesz... Musisz dobrze wytężyć wzrok. To nie boli. - wyszczerzyła się wesoło i po chwili ponownie upiła mały łyk trunku. Michelle nie miała zbyt mocnej głowy i takie jedno duże piwo, mogło jej zaszkodzić.
    - Szczerze mówiąc, to ja tylko jednego na razie widziałam przystojnego i jeszcze mnie takie szczęście kopnęło, że mogę teraz z nim rozmawiać. - ponownie na jej twarzy zagościł figlarny uśmieszek.
    - Więc przystojniaku jak masz na imię? - zapytała siadając prosto, jednak ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku.

    OdpowiedzUsuń
  22. Christine podziwiała każdą grupę, którą fotografowała i filmowała na przemian. Z osobna przedstawiali się całkiem inaczej, niż płynna synchronizacja wykonana przy naprawdę świetnych muzycznych utworów. Gdzieś zmodyfikowany środek, przeciągał się, mając w sobie nutę z innego dzieła, a zaraz było to wszystko przyspieszone tak, że ledwo można było nadążyć. Na szczęście sprzęt, jaki trzymały jej dłonie, wszystko rejestrował i można było prócz tańcu usłyszeć muzykę, oklaski i wiwaty. Szczególnie podczas ogłoszeniu zwycięzcy.
    Po zawodach tradycyjnie - jak zakładała - odbywała się zabawa, na którą wniesiono alkohol, więc sama skusiła się na jednego drinka, jaki zaczęła popijać powoli, mijając kilka osób. Każdemu starała się zrobić zdjęcie, bo nie tylko liczyli się tancerze, prawda? Jeszcze była widownia, decydująca o zwycięzcach, którzy gdzieś tam siedzieli z grupowani, obmyślając - zapewne - kolejny układ taneczny.
    - Uśmiech, moi drodzy. - krzyknęła przez tłum, stawiając gdzieś na ich stoliku szklankę i pochyliła się, ustawiając obiektyw aparatu. Nawet sama do nich się uśmiechnęła ładnie w oczekiwaniu na ustawienie ich.
    Gdy już chciała zrobić drugie zdjęcie, akurat kilka dziewcząt podeszło do nich w nadziei na jakąś rozmowę, a Christine, nie czekając, poszła dalej, pozostawiając na stole trunek i zniknęła gdzieś w tłumie, nieraz to machając biodrami, gdy ktoś wziął dziewczynę na krótki moment do tańca. Potem jednak przepraszała, wymawiając się robieniem jedynie zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Usiadła wygodniej na krześle, zarzucając swoje blond włosy do tyłu. Połowa piwa została wypita, co Michelle zaczęła powoli odczuwać. Zerknęła kątem oka na swoich przyjaciół, którzy najwyraźniej dobrze bawili się bez Michelle. Zresztą, ona również dawała radę bez nich.
    Uśmiechnęła się słysząc jego pytanie.
    - Mówisz o mnie, czy o tej ślicznotce? - wskazała na brunetkę, prawdziwą solarę, która siedziała kilka miejsc dalej, również popijając piwo. Wyszczerzyła się szeroko i po chwili przedstawiła się. - Ja jestem Michelle. I wcale nie jestem ślicznotką. - pokręciła głową, bawiąc się szklanką, w której jeszcze był napój.
    - Tak w ogóle to długo już tutaj pracujesz? - zapytała zmieniając nagle temat.

    OdpowiedzUsuń
  24. Uśmiechnęła się niepewnie, jednak nie do końca docierały do niej jego słowa, bowiem teraz skupiła większość uwagi na rozgrzewających się młodych ludziach. Teraz miała wolne od wykładów i mogła przychodzić na te próby praktycznie ciągle, ale jak zacznie kolejny rok będzie jej trudniej wszystko ze sobą pogodzić. Dlatego też chciała brać jak najwięcej, a w roku akademickim poświecić się więcej nauce, bo i tak późno zdecydowała się na studia.
    Myśląc tak w końcu powróciła na ziemię a spojrzenie niebieskich tęczówek utkwiła w palcach Daviesa. owszem, to miarowe uciskanie działało kojąco, chociaż raz czy dwa cicho syknęła z bólu.
    - To przez balet, wiesz jak to jest. Plecy prosto, broda do góry, nie pochylać ramion, wciągnąć brzuchy! - odpowiedziała na jego uwagę, naśladując przy tym głos jednej z nauczycielek tego jakże pięknego ale zarazem trudnego tańca. - Może przez chwilę popatrzę jak tańczycie - zdecydowała.

    [Ale mam szczęście, dorwałam się u babci do internetu, zdolna ja ;)]

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  25. Przez ten hałas i zaangażowanie w robienie zdjęć, zdarzało się czasem zapomnieć. Wprawdzie, Christine wyłączała się w chwili robienia zdjęć, będąc bardziej zaabsorbowaną tym zajęciem.
    Rozmawiała właśnie z barmanem i dziewczyną siedzącą o bok o jakichś zawodach, zainteresowaniach i innych duperelach, przy czym sączyła alkohol, kiedy ni stąd ni zowąd czegoś zaczęło jej brakować i napoczęła szukanie owej, nieznanej rzeczy. Uniosła na moment wzrok, bo coś jej machało przed oczami, by ujrzeć czarną pokrywę, w którą wpatrywała się przez moment, jakby nagle straciła pojęcie co to może być.
    Dopiero po chwili skapnęła się, że to jest ten zapomniany przedmiot, więc uchwyciła delikatnie, z ostrożnością, odwracając się do znalazcy. A zobaczywszy jednego z liderów, który po chwili skojarzył się jej z grupą, jaka dzisiaj zwyciężyła, uśmiechnęła się delikatnie raz jeszcze.
    - Dziękuję. - powiedziała, zatrzaskując ową pokrywkę na obiektywie. - Pewnie po fakcie bym wróciła i zaczęła szukać, w ostateczności panikując i klnąc. - zaśmiała się, przesuwając palcami po wyżłobieniach w plastiku.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Jak ja lubię gdy przez burzę jestem pozbawiona prądu akurat w momencie gdy miałam nacisnąć opublikuj...]

    Pokiwała twierdząco głową, po czym wstała i usiadła na jednej z ławek, obserwując tancerzy. Normalny człowiek pewnie by się zbudził gdyby prawie dwie godziny spędził w jednej pozycji, ciągle oglądając tych samych ludzi. Ale nie Evelyn, ją to naprawdę interesowało i jeszcze bardziej utwierdzało w przekonaniu, że są to naprawdę zdolni ludzie. Na początku nawet trochę rozmawiała z dzieciakami, które jej towarzyszyły. Od małego Tommy'ego dowiedziała się, jak co poniektóre figury taneczne się nazywają. Widać było, że chłopca to interesuje i się na tym zna. Tańczył też dobrze, dziewczyna była pewna, że pod prawidłową opieką dojdzie daleko.
    Niestety po godzinie jej mali znajomi musieli odejść. Ona sama miała taki zamiar, nie chciała robić Billy'emu kłopotu, ale jakoś nie potrafiła odpuścić sobie oglądania tej zgranej grupy, w której każdy był inny, ale razem tworzyli świetnie zgrany zespół, co od razu zauważyła. I nie tylko taniec podziwiała, niektórzy młodzi mężczyźni podobali się jej pod innym względem, a gdy niektórzy pozbyli się górnej części garderoby uśmiechnęła się sama do siebie. Musiała przyznać, że dzięki regularnym ćwiczeniom budowę ciała mieli prawie idealną.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 22:21

    [Nie cierpię zaczynać, także na pewno się nie zawiodę ;D]

    OdpowiedzUsuń
  28. Jasmine Delacour2 sierpnia 2012 23:18

    [Pewnie ;)]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Ja mam niedobrych sąsiadów, którzy mają nadajnik i jak tylko mocniej zawieje od razu wyłączają w całej okolicy. Pstryk i internetu nie ma ; ( Ewcia to z reguły dziwiące się wszystkiemu dziecko jest, więc tego tam... ^^]

    Nawet nie zauważyła, kiedy już było po wszystkim. W jednej chwili zafascynowana oglądała coraz lepszy układ, a już w następnej w sali została praktycznie tylko z Billy'm. Słysząc woźnego zdziwiona spojrzała najpierw w jego stronę, potem na chłopaka i kilka razy szybko mrugnęła.
    - Chase? W takim razie jak masz na imię, Davies? - zapytała, odprowadzając wzrokiem ostatniego z tancerzy, po czym znowu wbijając ciekawskie oczęta w postać blondyna.
    Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek mówił jej, że jest Chase. Billy, tym imieniem się przedstawił i tak go nazywała, no, chyba że była zdenerwowana i zwracała się do niego per Davies.
    - Bywało gorzej - wzruszyła tylko ramionami, spoglądając na łydkę.
    Już praktycznie zapomniała o bólu, podczas jej dość długiej przygody z baletem odnosiła poważniejsze kontuzje, a taki zerwany mięsień mógł się przy nich schować. Ludzie często nie zdawali sobie sprawy z tego ile wkłada się pracy i zdrowia, żeby potem ładnie wyglądać w tiulowej spódniczce i baletkach, tańcząc od małego na wielkiej scenie.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  30. - Zapewne. - odparła, unosząc na ułamek sekundy spojrzenie oczu o barwie butelkowej zieleni, znad aparatu. Przesunęła nim nawet pospiesznie po jego twarzy, zapamiętując jego uśmiech, co robiła już intuicyjnie.
    Ona sama nieraz o tym słyszała, ale to nie było czasu, to nie było chęci, to po prostu nie. A jak kobieta mówiła "nie", to tak miało być. I ona mogła bez powodu tak zadecydować.
    Pokręcone istoty.
    Była jednak zdziwiona pytaniem organizatora, a zarazem jej znajomego. W końcu tyle tego było i ją o to zapytał. Być może wzięło go nagle na przypominanie tego, ale chciał widzieć to w odpowiedniej rozdzielczości, nie powodującej, że ma się ochotę wydłubać oczy z wytężania, a uszy krwawią. Trzeba było zadbać o zdrowie.
    Spojrzała kątem oka na drinka, którego spożyła jedynie w połowie, ale czemu miała zaoponować? Zawsze to ktoś ciekawy mógł być, czyż nie? Równie dobrze mogła po chwili się odwrócić i zniknąć jak najszybciej z jego pola widzenia.
    - Z chęcią. - odpowiedziała, racząc go uśmiechem i gestem dłoni przywołała barmana, który tylko kiwnął dłonią, by zaczekali, gdyż był w trakcie obsługiwania kogoś innego.
    Ci też potrafili zarobić.

    OdpowiedzUsuń
  31. [U mnie tak z prądem robią, jak im się nudzi to wyłączają, jeden telefon do ojca mojej koleżanki (dyrektora elektrowni) i prąd jest. Ewcia to niby moja ostatnia w karierze postać żeńska, tak na próbę czy jeszcze umiem takie prowadzić, i jak na razie się udaje, mam nadzieję :D]


    Kiwnęła tylko głową, nie wnikając w ten temat głębiej. Skoro wolał Billy to będzie Billy, ona się już do tego przyzwyczaiła i pewnie trudno by się jej było przestawić.
    - Po prostu Billy - powiedziała z uśmiechem.
    Uważnie słuchała jego rad, jednocześnie starając się nie patrzeć na odkryty tors tylko na twarz chłopaka. Owszem, raz czy dwa zerknęła dyskretnie na nagie ciało, ale no cóż. I tylko dlatego lekko się zaczerwieniła gdy założył koszulkę, najprawdopodobniej doskonale zdając sobie z tych spojrzeń sprawę.
    - Oui monsieur.
    Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy podała mu rękę i dała się wyciągnąć na parkiet. Miała tylko nadzieję, że da radę za nim nadążyć, w końcu jej umiejętności nie były aż tak rozwinięte.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  32. [Dasz radę, trzymam kciuki *,*]

    Już miała mu coś powiedzieć kiedy tak bezceremonialnie zasłonił jej widok. Powstrzymała się jednak, lecz mimo to jedną ręką podciągnęła daszek do góry, co nic nie dało, bowiem znowu opadł. Westchnęła tylko i się poddała, biorąc głęboki oddech i starając się wyluzować. Miał rację, ruszać się umiała, ale tak mocno miała w sobie zakorzenione niektóre pouczenia nauczycielek, że siła wyższa jej przeszkadzała w okazaniu tego.
    - Billy, to... - westchnęła tylko i poddała się.
    Dobrze wiedziała, że się nie wymiga. Chciała lekcji to teraz je miała, ot co. Dlatego już nie grymasiła, tylko posłusznie zaczęła wykonywać zalecone przez niego ruchy. Najpierw ostrożnie, czuła się nieco niekomfortowo w końcu stał tuż za nią, ale przezwyciężyła to, dała radę. Po chwili już z lekkim uśmiechem do delikatnych ruchów biodrami dołączyły ramiona, a nogi aż same rwały się do tańca. Cicha muzyka tylko do tego namawiała i dziewczyna czuła to całą sobą.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  33. [Ja się przeraziłam dzisiaj jak wstałam i zobaczyłam, że już prawie 12 :)]

    Miał rację. Sama tego chciała a teraz zachowywała się nieco dziwnie. Ale była mu wdzięczna, przecież nie musiał poświęcać jej wolnego czasu, a jednak to zrobił. Dlatego też postanowiła być posłuszna i bez sprzeciwów robić wszystko o co by ją poprosił.
    Zaufanie... Był to bardzo ważny czynnik, bez niego nie mogłaby pozwolić mu, żeby ją uczył. Musiała mu ufać, ale czy powinna? W końcu nie znali się długo, ale też przez ten krótki czas tak naprawdę się na nim nie zawiodła. A nawet gdyby, to był tylko jej znajomym, nikim bardzo ważnym, więc czemu nie?
    - Tak - odpowiedziała również szeptem, otwierając oczy i unosząc wzrok do góry, spoglądając w jego tęczówki.
    Nie miała nic do stracenia, mało tego, mogła wiele zyskać. Tylko dlaczego nadal trochę się bała? Tak, Evelyn należała do osób, do których trzeba zbliżać się stopniowo, nie ufała pierwszym lepszym napotkanym na swojej drodze przechodniom. Ale to był Billy, sama do niego zagadała, chyba wiedziała co robi. A przynajmniej miała taką nadzieję.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  34. - Nikt nie musiał mi tego mówić. - wzruszyła ramionami, odpowiadając na jego pytanie. - Sama sobie to wmówiłam, kilkanaście lat temu i jak widać, zdania nie zmieniam mimo upływu lat. - uśmiechnęła się lekko. Fakt, kompleksy miała, od dziecka. Wtedy jednak jakoś nie zwracała uwagi na swój wygląd, no bo jakie dziecko w wieku 5 lat myślało nad tym jak by tu się przypodobać? Jej opinia zmieniła się, kiedy stała się fotomodelką. Słyszała wiele opinii o sobie. Że jest cudowna, że ma świetną budową ciała, ale słyszała również że jest za gruba i za brzydka. Wiadomo, że te gorsze rzeczy bardziej działają na człowieka i być może dlatego Chelle ma takie zdanie o sobie jakie ma. Mimo, że nie powinna.
    - Trzy lata to w sumie szmat czasu. - odpowiedziała. - Tyle czasu tutaj mieszkam, ale ani razu nie byłam w tym klubie i chyba popełniłam błąd, bo całkiem fajni ludzie tutaj pracują. No i jeszcze przystojni. - dodała szczerząc się wesoło. - Pracujesz tutaj całą noc? Czy może da radę, abyś zakończył swoją pracę trochę wcześniej, hm?

    OdpowiedzUsuń
  35. [ Kiedyś też się wzorowałam na postaciach z filmy. Mniemam, że chyba na jakimś demonie o zacnym imieniu David czy coś w tym guście.]

    OdpowiedzUsuń
  36. Dziewczyna nie wiedziała, gdzie też miał się zamiar podziać mężczyzna, więc tylko kiwnęła głową grzecznie, skupiając chwilowo wzrok na tłumie, które głośno i bezwstydnie komentowało pewne sytuacje oraz wygląd innych osób.
    Nie ukryła zdziwienia, gdy tę samą osobę ujrzała za ladą barową, która ograniczała ich bliskość i kontakt.
    - Christine, nie pani. - odparła, zajmując miejsce na pobliskim, wolnym stołku barowym. Oparła swoją brodę o zamkniętą w pięść dłoń i uśmiechnęła się do niego delikatnie, kładąc obok aparat. - Nie sądziłam, że będę miała zaszczyt rozmawiania z barmanem. - zaśmiała się cicho.
    Było to dość ironiczne spostrzeżenie, ponieważ zawsze zdarzało jej się zamienić kilka słów z pracującą za barem osobą, która ją obsługiwała. Sama kiedyś próbowała coś tam zrobić i wychodziło jej, więc znajomy zaprosił Christy na jedną noc do baru, by obsługiwała.
    Po tym zrezygnowała, ponieważ presja i niecierpliwość klientów potrafi wybić z pantałyku, że człowiek ma ochotę cisnąć w niektórych szklanką.
    - Zdaje się na pana. - dodała, nie wiedząc dokładnie, co mogłaby wziąć. Chyba teraz wszystko przeszłoby przez jej gardło.

    OdpowiedzUsuń
  37. [Zgadzam się i dziękuję w imieniu Elsy :). A tego serialu akurat nie znam. Mnie te imię kojarzy się z Indianą Jones'em x), swoją drogą tak się nazywa córeczka Elsy. Może jakiś wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  38. [Nie zdjęcia są cudne tylko Lena <3 Normalnie ją uwielbiam, ma taką nietypową urodę i właśnie przez to wydaje mi się wprost prześliczna :)]

    Na pełne zaufanie Davies musiał sobie zasłużyć i jeszcze trochę poczekać, ale na dzisiejszy dzień był na bardzo dobrej drodze, aby je uzyskać. Na razie to była tylko taka cząstka tego, czym mogła go obdarzyć za jakiś czas. O ile do tej pory jej nie zawiedzie, oczywiście.
    O jej obecność na kolejnej lekcji nie musiał nawet pytać, dziewczyna już od dłuższej chwili wiedziała, że tego nie przegapi. Miała nawet pomysł, żeby na każdym ich spotkaniu rejestrować postępy przy pomocy zdjęć lub filmu. Chciała to zrobić dla samej siebie, żeby mieć co wspominać gdy już ich drogi się rozejdą.
    - Jasne, ale pobawię się w filmowca, co ty na to? - wolała się zapytać, przecież mogło mu to przeszkadzać, a nie chciała stracić w jego oczach.
    Billy nawet nie wiedział, ale dzięki jego bezinteresownej pomocy dla małych sierot w głowie już miała pomysł na kolejny artykuł do szuflady. Swoich dłuższych tekstów nie miała gdzie publikować, ale pisać nie przestawała, żeby się nie wyrobić. Może kiedyś nawet stworzy książkę, tylko jak na razie nie miała dobrego pomysłu.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  39. [Mało kto ją pewnie zna. Zagrała w kilku hiszpańskich i amerykańskich filmach, ale w takich bardziej znanych produkcjach to np. w "Fast five" zagrała policjantkę.]

    OdpowiedzUsuń
  40. - To trochę się przejdziesz, nie mieszkam w okolicy - mówiąc to uśmiechnęła się i powoli ruszyła chodnikiem, kierując się w swoją stronę.
    Chciała powiedzieć mu, że przecież nie musi, w końcu ponad dwadzieścia minut poświęcą na dojście pod jej kamienicę. Wiedziała jednak, że on i tak postawi na swoim, a kłócić się nie miała zamiaru. Tym bardziej, że zrobiło się trochę chłodno i nie miała zamiaru tak tu stać i marznąc, wolała iść i nieco się rozgrzać po drodze.
    - Powiedz mi Billy, te wszystkie dzieci.. Jak myślisz, są bardzo smutne? - zapytała cicho, na kilka sekund zawieszając wzrok w profilu kolegi, po czym znowu spoglądają przed siebie.
    Miała nadzieję, że Davies dobrze zrozumie jej pytanie. Dzisiaj wszystkie dzieciaki świetnie się bawiły, były uśmiechnięte, ale przecież nie zawsze musiało tak być. Jej samej byłoby przykro gdyby nie miała rodziców i była wychowywana przez kilka obcych osób.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [A jak już mówimy o zdjęciach, to normalnie moje serducho się raduje, jak widzę skaczącego Łosia <3]

      Evelyn

      Usuń
  41. [ U mnie teraz pewnie byłby problem z żeńską postacią. Już dawno jakąś tworzyłam. Chyba z rok temu albo i więcej.]

    OdpowiedzUsuń
  42. [Już wcześniej się pytałam czy jesteś chętna na wątek, ale nie odpowiedziałaś :P W każdym bądź razie i tak zacznę. Jeśli chcesz to odpisz.]

    W Londynie była może od miesiąca. Nie znała tu zbyt wielu ludzi, ale miała też tu przyjaciół, którzy przeprowadzili się z Irlandii. Jeden z nich znalazł tu sobie narzeczoną, z którą brał dzisiaj ślub. Nie znosiła wesel. Kiedy tylko mogła omijała je szerokim łukiem. Tyle że tym razem nie mogła tego zrobić. On pewnie długo by jej nie wybaczył tego, że nie przyszła. Po ślubie i złożeniu życzeń trafiła więc do wielkiej sali zastawionej do połowy stołami z jedzeniem. Drugą połowę stanowił parkiet z barem, gdzie za pewnie za kilka godzin zacznie się bawić podpite towarzystwo. Pomieszczenie było wypełnione tłumem przedziwnie, jej zdaniem, poubieranych i uczesanych ludzi. Na przyjęcie przyszła sama. Nie znała tu praktycznie nikogo poza państwem młodych i przyjaciółmi z rodzimego kraju. Gdy tu tylko weszła miała ochotę już wyjść, ale czasem trzeba dla kogoś pocierpieć. Obawiała się jedynie tego, że jej przyjaciel zechce ją swatać ze swoimi znajomymi. Tak, to kolejna wada wesel, że ludzie chcą kogoś z kimś zeswatać. Wolnym krokiem ruszyła w głąb sali. Przechodziła między stolikami szukając karteczki ze swoim imieniem i nazwiskiem by zająć swoje miejsce. Miejsce, na którym przesiedzi pewnie większość wesela. Nie potrafiła tańczyć w takich miejscach. Czuła się tu skrępowana i wyobcowana. Na parkiet wychodziła jedynie w bardzo nikłych przypadkach. Kiedy znalazła miejsce odsunęła krzesło, po czym na nim usiadła i zaczęła bawić się serwetką ustawioną na talerzu. Co prawda był to marny materiał na origami, ale lepszy rydz niż nic.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Jaka chcesz. Może np. mieć koło niej miejsce i się z nią zapoznać i porozmawiać, jak to w wątkach bywa ;P]

    OdpowiedzUsuń
  44. [Najlepszy <3 Hmm, jak coś to ja znikam na jakąś godzinkę, ale potem na chwilę wejdę ;)]

    Miał rację, mimo wszystko czuła się w jego towarzystwie bezpieczniej niż gdyby miała wracać sama. Bez niego zapewne starałaby się pokonać tę odległość jak najszybciej, a teraz szli sobie wolnym spacerowym krokiem. Dziewczyna przyjęła jego ramię z wdzięcznością, lekko się na nim opierając.
    Nawet nie zauważyła, kiedy znaleźli się na jej ulicy. Czas minął jej tak szybko, podczas rozmowy z Billy'm dowiedziała się kilku nowych faktów o jego grupie. Zauważyła, że był do wszystkich bardzo przywiązany i brał za nich odpowiedzialność, chociaż nie musiał. Ona sama miała na głowię tylko kolekcję kaktusów, które podlewała raz w tygodniu, chociaż i nie zawsze, bo często o nich zapominała. Chłopak był pod tym względem całkiem inny.
    - Już jesteśmy - powiedziała i zatrzymała się przed swoją kamienicą, stając na schodku, żeby nie podnosić aż tak wysoko głowy. - Bawiłam się wspaniale, dziękuję. - Mówiąc to uśmiechnęła się do niego.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  45. [Wg mnie powinnaś/powinieneś dodać do wolnych postaci członków Drags Crew bardzo ogólnie ich opisując i podając wygląd (aby się to zgadzało z tymi z pod strony).]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Na razie ekipa jest niedopracowana, a opisy członków pojawią się na podstronie, bo nie wiem, czy chcę, aby ktoś wcielał w życie tę ekipę ;)]

      Usuń
  46. - W to nie wątpię. - odparła, śmiejąc się cicho pod nosem.
    Każdy mężczyzna miał swój sposób. Niektórym się udawało, innym nie. Sam barman, który właśnie stał przed Christine wydawał się być na tyle naturalny, że trudno byłoby jakoś nie zwrócić choćby najmniejszej uwagi. Niektórzy rzucali banalne teksty, zachowania, przy tym zachowując się nad wyraz nienaturalnie. W jego przypadku było właśnie odwrotnie, co dziewczynie się podobało.
    Spojrzała z pewnym osądem na podany przez mężczyznę trunek i uchwyciła delikatnie, choć nieco niepewnie, szklankę, przysuwając do swoich ust. Nie, nie zachowywała się absurdalnie, jak niektórzy koneserzy, że zaraz zaczęłaby się wszystkiemu przyglądać i wąchać. Teraz tylko zasmakowała trunku, rozkoszując się posmakiem jabłka.
    - Długo już jesteś barmanem? - spytała, wyraźnie chcąc jakoś poznać tego nieznajomego.

    OdpowiedzUsuń
  47. [No wiadomo. Swoją drogą, uwielbiam scenę na animacji w Twojej karcie. :D]

    Sharon

    OdpowiedzUsuń
  48. [Oj tam, oj tam, mam koleżankę, która jej nienawidzi. Nie wiem czemu, ale to ja podobno jestem ta dziwna...
    Wącisz może jakiś, hm? :D]

    OdpowiedzUsuń
  49. [A ja pozwolę sobie od razu zacząć nowy, dobrze? ;)]

    Dziewczyna przez chwilę stała jeszcze przed kamienicą i odprowadzała Daviesa wzrokiem, w końcu jednak udała się do swojego malutkiego, lecz przytulnego mieszkania. Nie miała siły już na nic, chociaż jeszcze czekała ją praca. Trudno, jeszcze trochę poczeka. Jedyne na co miała ochotę to wygodne łóżko, dlatego po wykonaniu podstawowych czynności przed spaniem, w końcu ułożyła się w miękkiej pościeli.
    Następny dzień poświęciła na poćwiczenie wszystkich figur, które poznała na lekcji, ignorując wciąż trochę dokuczające jej mięśnie. Odpisała też na wszystkie listy, żeby mieć już z tym święty spokój. A przynajmniej do końca tygodnia, w końcu wtedy pewnie pojawią się nowe i odpowiedzi będzie musiała zamieścić w nowym wydaniu dwutygodnika. Nie przejmowała się tym jednak, najważniejszy był fakt, że kolejny dzień miała wolny i mogła go całkowicie poświecić na spotkanie z Billy'm i dzieciakami.
    Wcześniej już wymieniła baterie w aparacie, przed wyjściem z domu spakowała tylko do torby statyw i mogła ruszać. Nie chciała tracić czasu na robienie zdjęć, dlatego samowyzwalacz był w tym momencie najlepszym wynalazkiem na świecie. Przed budynkiem szkoły była trochę za szybko, ale tym razem nie czekała na chłopaka, tylko od razu weszła do sali, gdzie było już kilkoro uczniów. Przywitała się z nimi, po czym zaczęła rozkładać swój sprzęt. Po chwili już robiła zadowolonym dzieciakom masę zdjęć i nie zauważyła nawet, kiedy pojawił się Davies.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  50. [Nie ;) Aczkolwiek nie miałam pomysłu na nazwę grupy, a że oglądałam po raz 108364 "Streetdance" i uwielbiam to jak tańczą oni, więc jest Diversity, ale nazwa pewnie wkrótce się zmieni jak wpadnę na coś :)]

    OdpowiedzUsuń
  51. [No właśnie nie i jest mi z tym źle. D:
    Chyba, żeby biedak został wplątany w kolejną grę zespołową, typu siedź cicho bo Cię tu nie wpuścimy, ale lepiej Ty coś rzuć, a ja zacznę. :>]

    Sharon

    OdpowiedzUsuń
  52. [Przepraszam za zniknięcie, ale jak ukochana kuzynka przyjeżdża raz na rok to wypada odwiedzić ; )]

    Dziewczyna nie należała do osób wścibskich, i pomimo że od razu zauważyła kiepski humor Daviesa zignorowała to. Nie chciała, żeby poczuł się jeszcze gorzej, tylko szybko zagoniła dzieciaki a parkiet, a sama postawiła aparat na statywie i już po chwili do nich dołączyła.
    Dzisiaj była bardziej zapobiegawcza, nie ubrała się jak ostatnio w ładne, ale nie za dobre do tego tańca buty i krótkie spodenki, przez które przy tych wszystkich upadkach bolały ją kolana. Dzisiaj miała na sobie dresowe spodnie ze ściągaczami, wysokie adidasy i lekko obcisłą koszulkę na ramiączkach, żeby przy tańczeniu nie podnosiła się do góry.
    Od początku wolała trzymać się z daleka i nie wychylać, dlatego nawet nie przywitała się z chłopakiem, tylko posłusznie zaczęła tańczyć, jak zresztą inni. Zauważyła jednak, że zły nastrój nauczyciela udzielił się również dzieciakom, ale no cóż. Trudno się mówi.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  53. [No to dupa, no. :<
    Możemy ewentualnie faktycznie wcielić w życie jakąś grę zespołową pod kierownictwem Shar, ale wolałabym troszkę pogłówkować.
    Dawaj, wymyślimy coś razem, no. :>]

    OdpowiedzUsuń
  54. [A ja nie narzekam, ona mieszka w Londynie i mam nadzieję, że mnie tam po LO zabierze i pozwoli u siebie zamieszkać, cobym na studia na Londyński Uniwerek mogła iść (taaa, fajne plany, nie ma co ;D)]

    Może to nie była jej sprawa i zamierzała się nie wtrącać, ale przemówić do rozumu Billy'emu mogła, a co. Nie musiała nawet poznawać powodu jego nastroju. I tylko dlatego była zadowolona, gdy zarządził przerwę. Oczywiście dostrzegła smutnego czarnoskórego chłopczyka, ale postanowiła się nie odzywać. Niech załatwią to między sobą, ona mogła przecież jeszcze bardziej wszystko popsuć, w końcu nie wiedziała o co chodzi.
    Trochę nawet się wzruszyła widząc tą scenę między nimi. Davies kochał te dzieci, coraz bardziej to do niej docierało. Ale mimo to dzisiaj nie było dla niego taryfy ulgowej, dlatego przeszkodziła mu i Tommy'emu, chociaż nie chciała.
    - Wybacz mały, ale muszę chwilę z nim pogadać - i mówiąc to złapała nieco opierającego się chłopaka za rękę i wyciągnęła na korytarz, zamykając za nimi drzwi na salę.
    Tam przyjrzała mu się uważnie, po czym westchnęła cicho i złapała go za rękę. Tak o, zwyczajny odruch.
    - Słuchaj Billy.. Ja wiem, że nie codziennie jest nam wesoło, łatwo i kolorowo, ale te dzieciaki cię uwielbiają i widzą, że coś cię gryzie. A Tommy.. On cię kocha, jak brata i naprawdę się martwi jak się tak zachowujesz, dlatego nie obchodzi mnie co się stało, ale przynajmniej na te półtorej godziny weź się w garść, dobra? Dla nich - ostatnie dwa wyrazy wyszeptała, unosząc głowę do góry i spoglądając w jego błękitne patrzałki swoimi.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  55. [To o sobie przypomnij, np. wyślij kartkę na święta jak znasz adres ;) A i jak chcesz to moje gg - 13647225, bo tak pomyślałam, że trochę zaśmiecamy chata.. :D]

    Było trudniej niż myślała. Owszem, każdy czasem miał gorszy dzień, ale przynajmniej powinien to w sobie ukryć, żeby otoczenie, a w tym wypadku szczególnie dzieci, nic nie dostrzegło. Rozumiała, że nie było mu łatwo, ale przecież te maluchy niczemu nie zawiniły i przynajmniej mógł się postarać. A jeśli nie... No cóż, mógł dać znać, że dzisiaj nie da rady. Zajęła by czymś dzieciaki przez ten czas, a potem odprowadziłaby je do domu dziecka i sama wróciła do domu.
    Słysząc jego odpowiedź westchnęła tylko i mocno go przytuliła. Trochę zabawnie to wyglądało, nie była za wysoka i dlatego objęła go gdzieś tak na wysokości jego klatki piersiowej, ale to w niczym nie przeszkadzało. Chciała go tylko pocieszyć, a podobno przytulańce działały w takim przypadku najlepiej.
    - Została jeszcze godzina, zajmę się dziećmi a ty na mnie poczekasz, potem pogadamy, dobra? Coś wymyślę, ewentualnie poćwiczymy to, co już nas nauczyłeś czy coś - zaproponowała nieco stłumionym głosem, gdyż wszystko to powiedziała z twarzą ukrytą na jego koszulce.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  56. [No wiem, ale tak dziwnie, że tylko my praktycznie go używamy ;)]

    W odpowiedzi tylko kiwnęła głową, i już jej przy nim nie było. Dzieci wyglądały na nieco rozczarowane gdy pojawiła się w sali bez Billy'ego, szczególnie mały Tommy, przy którym kucnęła i potargała mu ciemne włoski.
    - Billy źle się czuje, musi się przewietrzyć, ale chyba damy sobie radę sami, prawda? - zapytała, a że była dobrym kłamcą, jej głos zabrzmiał bardzo realistycznie i nawet wesoło.
    Przez najbliższą godzinę trochę poćwiczyli znane im już figury, potem dziewczyna zaproponowała zabawę w Baba Jaga Patrzy, podczas której oczywiście pierwsza została złą czarownicą, ale tylko się z tego śmiała. Na jej aparacie przybyło sporo nowych zdjęć i nawet krótki filmik, jak dzieci same tańczyły to, co już umiały.
    Bawiła się dobrze i jej towarzysze chyba też nie narzekali, bo gdy czas minął wszyscy z szerokimi uśmiechami opuszczali budynek szkoły. Evelyn też miała taki zamiar, ale najpierw zabrała rzeczy Daviesa i dopiero z plecakiem, czapką i bluzą zjawiła się na zewnątrz.
    - Zakładaj i chodź - powiedziała, podając mu bluzę.
    Na pewno było mu zimno, chociaż ona sama jeszcze tego nie czuła, była rozgrzana zabawą z dziećmi.

    Evelyn

    OdpowiedzUsuń
  57. Londyn.2012.Już niedługo początek roku szkolnego. Uczniowie wracają z wakacji, a nauczyciele pełni werwy przygotowują się do odpytywanie spóźnialskich. Co te wakacje zmieniło się w uczniach? Czy zdali sesje poprawkowe? Kto tym razem będzie zarządzał szkolną elitą? Czy ci nierozgarnięci zmienili się we wzorowych uczniów, który z wyróżnieniem skończą College preparatory School?
    Koniecznie musisz to sprawdzić dołączając do tej, jednej z najlepszych szkół!
    Nie stracisz nic, a ile zyskasz.

    [college-preparatory-school.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń