Mój drogi
chłopcze , nikt nie mówił, że w życiu będzie łatwo. Los potrafi nas zaskoczyć.
Zmienić, zafrasować, poprzewracać. Musisz uwierzyć w lepsze jutro. Nie odwracać
się za siebie szukając czegoś, co już nie wróci. Odegnaj marzenia o bogactwie i haniebnej pysze. Twoim skarbem powinna być miłość. Pięlegnować powinieneś
ludzi. Wierzę w to, że znajdziesz w sobie siłę. Że podążysz tą drogą, która
okażę się dla ciebie najlepsza. Nie oceniam cię pochopnie. Daję prawo wyboru.
Każdy z nas musi walczyć o marzenia. Ty także.
LUKE WAY
Powiedz mi kim
dla ciebie jestem. I proszę nie kłam. Bądź ten jeden jedyny raz, szczery sam ze
sobą. Czemu wciąż się do mnie uśmiechasz? Czemu tak beztrosko ze mną
rozmawiasz? Wyginasz kąciki swoich ust tak strasznie swobodnie, a ja nerwowo zaciskam i rozkurczam palce. Nie
czujesz lęku? Nie znasz wstydu? Czasami wydaję mi się, że jesteś za bardzo
niezależny. Zasady, nakazy, regulaminy. A potem stajesz na środku całkiem sam i
wygłaszasz te swoje buntownicze mowy. O tym jak dobrze jest być sobą. Mówienie
przychodzi ci z taką łatwością, jakbyś sam malował świat ciągiem słów. Za
każdym razem biję ci brawo. I tęsknię spoglądam za twoją oddalającą się
postacią. Bo już mnie nie zauważasz. Nie podejmujesz dwa razy tego samego
tematu. Tak usilnie gnasz przed siebie. Z tą pogodną ducha, z tą determinacją.
Wiesz, jak ci zazdroszczę? Ludzie cię kochają. Za twoje wygłupu, za skrytą
wrażliwość. Może tylko ja znam cię na tyle dobrze, żeby stwierdzić, że odkąd
pamiętam goniłeś za swoimi marzeniami. Tylko okazjonalnie oddawałeś się swym
uzależnieniem, praktycznie codziennie smakując prawdziwego piękna. Popadałeś w
skrajności. Ale wciąż pozostawałeś taki sam. Byłeś moim Luczkiem, który nagle
zmienił całkowicie mój świat.
20 LAT
Czy go znam? Hm.
To skomplikowane. Niby mijałem go na korytarzach, ale nie miałem potrzeby, aby
rozgryźć jego osobę. Wyczytywałem tylko informacje z jego gestów, słów i
czynów. Starciłem tyle godzin, aby uważnie go obserwować i w końcu zdać sobie
sprawę, że to wszystko na nic. On nie zlewał się z tłem. Ja jako jeden z tych
zwyczajnych chłopców z osiedlowej ławki, z pewną dozą krytcyzmu przyglądałem
się jego zafarbowanej na blond czuprynie, wulgarnym kolczykom i szludze, która
zawsze tkwiła w jego chorobliwie szczupłych palcach. Bywało, że mnie przerażał.
Dociekliwością ciemnego spojrzenia. Bladością ciała. Faktem, iż był tak chudy,
że najlżejszy podmuch wiatru mógłby go pomałać. Ale tak naprawdę go nie znam.
Nigdy nie zamieniłem z nim słowa, choć może powinienem. Uznałem, że nie
znajdzie dla mnie czasu. Wydawał się miły. Całkiem sympatyczny. Jednak za
bardzo cyniczny i niecierpliwy. A ja lubię spokój. I wciąż staram się go
rozszyfrować.
FRANCUZ
Tak, tak.
Uczyłam go śpiewu. Jakieś dziesięć, może jednaście lat temu. Miał bez wątpienia
talent, choć nie pilno mu było, aby go szlifować. Wie pani, taka hulaj dusza,
co tylko chce się bawić. Ostro doprowadzałam go do porządku, a on wciąż robił
swoje. Ale jednak wiedziałam, że te podwórkowe zabawy są dla niego ważne.
Dzieciak jak dzieciak, potrzebował rozrywki. Dochodziły mnie słuchy, że nie
miał rodziców. Wiem, nie powinnam wierzyć, ale kiedyś, nie wytrzymalam. I nagle
dziecko zamieniło się w dojrzałego mężczyznę, który zdradził mi, że tęskni za
miłością. Wstyd mi, ale płakałam. Wzruszyła mnie jego historia. Zawsze wydawał
się taki skryty. Wolał słuchać. Po latach wspominam to wszystko z mieszaniną
różnych odczuć. Taki mały sentyment, co do jego zapadniętych policzków i wiary
w ludzi.
FOTOGRAFIA
Nasza współpraca
przebiegała bardzo dobrze. Może trochę za młody i za zwariowany, ale nie
narzekam. Trudno było mi znaleźć kogoś ambitnego, kto na ostatnią chwilę
porafiłby tak idealnie spełnić moje żądania. Portfolio to mój najceniejszy
skarb. Tak teraz już jest. A on zrobił te zdjęcia całkiem za darmo, tłumacząc,
że robiąc to co kocha, nie potrzebuj zapłaty. Ujął mnie tą szczerością. Niby
dzieciak, a jednak przy przysłowiowym kakale, okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów. Tak sprawnie
manipulował głosem. Raz rozbawiał, raz wymuszał łzy. Ale nie dowiedziałam się jak
ma na imię, co robi i jaki jest. Domyślam się, że ktoś go kiedyś zranił. Jednak
nie naciskałam. Potem próbowałam dzwonić. Bezskutecznie. Wysłał mi list. Tak,
ten papierowy. Nie ukrywał, że moje zamiary stały się dla niego jasne. Nie
miałam mu za złe wyboru. Nie był gotowy, aby ktokolwiek namieszał w jego życiu.
Kurwa mać,
odpierdolcie się ode mnie. Nie macie co robić? Nie ułatwiacie mi niczego.
Pieprzę, chcecie mnie zablokować? Potrzebuję spokoju i ciszy. Jestem artystą.
Chociaż nie będę kłamał, brak mi tej cholernej pewności siebie. Ale to nie
zmienia faktu, że macie wypierdalać. Zakłócacie moją aurę. I co teraz? No co?
Dostaniecie to pamiątkowe zdjęcie, ale się wynoście.
szluga/wódka/maryśka
Lubię wybierać sobie ludzi. Wątki oczywiście, twórcze powiązanie też. A więc do dzieła!